tag:blogger.com,1999:blog-37834563455132270482024-02-20T15:47:16.659-08:00sposoby na nudęZakręconahttp://www.blogger.com/profile/13286129155878199760noreply@blogger.comBlogger10125tag:blogger.com,1999:blog-3783456345513227048.post-49366290002105069212014-02-02T02:17:00.002-08:002014-02-02T02:18:02.792-08:00Włoska wyprawa - odsłona pierwsza: Friuli-Wenecja Julijska (Friuli-Venezia Giulia)<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Verdana","sans-serif";"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Nie
zna Włoch, kto odwiedził tylko jeden region, niezależnie, czy była to Toskania,
Sycylia, Lazio, Veneto ecc. Właśnie z chęci poznania Italii narodził się pomysł
na włoskie wakacje. <o:p></o:p></span></span></div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
<span style="font-family: "Verdana","sans-serif";">Wstępnie
zaplanowałam trasę. <o:p></o:p></span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
<span style="font-family: "Verdana","sans-serif";"><strong>Środkiem
lokomocji</strong>, a jednocześnie awaryjnym miejscem noclegowym, stał się nasz
Outlander.<o:p></o:p></span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
<span style="font-family: "Verdana","sans-serif";"><strong>Budżet</strong>:
jak zwykle ograniczony, choć priorytet miało paliwo, atrakcje oraz jedzenie.<o:p></o:p></span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
<span style="font-family: "Verdana","sans-serif";">Zrezygnowaliśmy
z naszej standardowej trasy, czyli przejazdu przez Niemcy, Austrię aż do
Brennero (najszybciej i jednocześnie najtaniej, bo za autostrady płaci się
tylko w Austrii). Chcieliśmy poznać jak największy fragment z Włoch, więc już
na wstępie założyliśmy, że przejedziemy od Północnego-Wschodu w kierunku
południowym, a wrócimy przez regiony północno-zachodnie. 1000 km, dzień drogi i
znaleźliśmy się w pierwszym na naszej drodze miasteczku. <o:p></o:p></span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "Verdana","sans-serif";">Gemona</span></b><span style="font-family: "Verdana","sans-serif";"> przywitała nas
swoim urokliwym spokojem. Znaleźliśmy małą restauracyjkę, pełną tubylców. To
podglądanie miejscowych i podsłuchiwanie ich rozmów zrekompensowało długą
drogę, ale wisienką na torcie była taka oto scenka:<o:p></o:p></span></span></div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZ44o_LSuyytKJTzNzwHX6myMPE6d8uILu87C1gt5WEUllmWo8I0_bPkc3ZT1QmXZp9qe92nR4fRHMxoHt6GgdwP2zYBvhFv8JAWodWSQRIw_YnBX-D0OlEPnx7kS6z9djxePJL0YnpW8/s1600/Gemona.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZ44o_LSuyytKJTzNzwHX6myMPE6d8uILu87C1gt5WEUllmWo8I0_bPkc3ZT1QmXZp9qe92nR4fRHMxoHt6GgdwP2zYBvhFv8JAWodWSQRIw_YnBX-D0OlEPnx7kS6z9djxePJL0YnpW8/s1600/Gemona.png" height="320" width="246" /></a><span style="font-family: "Verdana","sans-serif";"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Miejsce:
małe miasteczko, restauracyjka z kilkoma stolikami<o:p></o:p></span></span></div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
<span style="font-family: "Verdana","sans-serif";">Osoby:
staruszek Włoch, kelnerka<o:p></o:p></span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
<span style="font-family: "Verdana","sans-serif";">Czas:
letni wieczór, gdzieś po 22.<o:p></o:p></span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
<span style="font-family: "Verdana","sans-serif";">Staruszek:
wchodzi do restauracji, siada przy stoliku. Do stolika podchodzi kelnerka<o:p></o:p></span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
<span style="font-family: "Verdana","sans-serif";">Staruszek:
Il cappuccino!<o:p></o:p></span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Verdana","sans-serif";"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">22
na zegarze! Mój świat się wali… <o:p></o:p></span></span></div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
<span style="font-family: "Verdana","sans-serif";">Cappuccino
pija się tylko z rana… Jeden z mitów dotyczący tylko i wyłącznie turystów. <o:p></o:p></span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Verdana","sans-serif";"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Następnego
dnia przebyliśmy zaledwie 100 kilometrów docierając nad morze. Po drodze
zatrzymaliśmy się w Udine (tak na marginesie miasto w którym można uczyć się
polskiego) oraz w Palmanova – mieście idealnym, które stało się miejscem naszej
wizyty ze względu… na swój kształt na mapie.<o:p></o:p></span></span></div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span><br />
<span style="font-family: Verdana;"></span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "Verdana","sans-serif";">Udine</span></b><span style="font-family: "Verdana","sans-serif";"> pozostawiło po
sobie miłe wrażenie, ale nie zapadło w pamięci. Ot ładne miasto z ładnym
zamkiem (Castello di Udine). </span></span><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"> </span></div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br />
</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjessdDrOYaV9cOyPcpFHxm-7UN_R4tk7rZ7XTh2FjhBHcimQUvtL9OUKq-R4uL6gGNittXlFb0DhCRjm51FDQ6v5u-PT5My-wQaQS-_PjTO-bZ01nz1mfH0mlqrJ_2LrHDF3GeP4TtNQ/s1600/Udine.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjessdDrOYaV9cOyPcpFHxm-7UN_R4tk7rZ7XTh2FjhBHcimQUvtL9OUKq-R4uL6gGNittXlFb0DhCRjm51FDQ6v5u-PT5My-wQaQS-_PjTO-bZ01nz1mfH0mlqrJ_2LrHDF3GeP4TtNQ/s1600/Udine.png" height="241" width="320" /></a></div>
</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgg6gfLk5didLbzTXERTHXmFPEaVGLl-tL8FxBLV3vPgwgoc4fvJcmKmir42wM1HMmhV8UeqJ1jrpLRlwHHXOy7sa-bu7BQsNFAeaPqTUw0hiSSdFJWdonHkfnCN7MVW1880uySAnCNc34/s1600/Palmanova+rynek.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgg6gfLk5didLbzTXERTHXmFPEaVGLl-tL8FxBLV3vPgwgoc4fvJcmKmir42wM1HMmhV8UeqJ1jrpLRlwHHXOy7sa-bu7BQsNFAeaPqTUw0hiSSdFJWdonHkfnCN7MVW1880uySAnCNc34/s1600/Palmanova+rynek.png" /></a><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "Verdana","sans-serif";">Palmanova</span></b><span style="font-family: "Verdana","sans-serif";"> nie znajduje się na
głównym szlaku turystycznym. Niejednego, podobnie ja mnie, zaintryguje jednak kształt
gwiazdy na mapie. Miasto idealne… na naszej trasie znalazło się jeszcze Urbino,
ale to właśnie plan gwiaździstej, cichutkiej Palmanova wzbudził nasze
zainteresowanie. Miasto najlepiej prezentuje się z góry, tak najlepiej i
najpełniej można podziwiać pomysł architektów. Można do niego wjechać jedną z
trzech bram, przejść się po wałach ziemnych odcinających miasto od otoczenia.
Gdyby nie samochody zaparkowane na ulicach, asfalt na ulicach i stroje
nielicznych mieszkańców, można byłoby zwątpić, czy nie przenieśliśmy się w
czasie. W centrum znajduje się olbrzymi, szczególnie jak na rozmiary samego
miasta, plac. Niestety nie dane nam było obejrzeć Palmanova przy okazji obchodów
jednego z licznych świąt, kiedy plac w całości zapełnia się ludźmi.<o:p></o:p></span></span></div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAbin8W0odgnBodmy5yQHc4J9ZRCMK-Gv_LXC4AOq4J5I-kofLu1a1aCBrVup-QoVBfxzsx3ukLmH1ESKAmjQVu9U0P4oz67sxXA9uf6ZuEUIF1VZ8LMGsem8VS5JoIjL-h1t7F6TSA6I/s1600/Palmanowa+pami%C4%85tki.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAbin8W0odgnBodmy5yQHc4J9ZRCMK-Gv_LXC4AOq4J5I-kofLu1a1aCBrVup-QoVBfxzsx3ukLmH1ESKAmjQVu9U0P4oz67sxXA9uf6ZuEUIF1VZ8LMGsem8VS5JoIjL-h1t7F6TSA6I/s1600/Palmanowa+pami%C4%85tki.png" height="256" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimUK0MYTQNe4iBGe0JLIGMRrA006yzzVt-qW8IXEccRAHt31zs5fFtno71zVPL5G8ISthL5HLGqLNKn65LK3YPuMcifTxwG9ALT7tL0OfTRygM8xIVY4Jc_3L0nvhBu0d0pbqy2jhjVIg/s1600/Sabbiadoro.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimUK0MYTQNe4iBGe0JLIGMRrA006yzzVt-qW8IXEccRAHt31zs5fFtno71zVPL5G8ISthL5HLGqLNKn65LK3YPuMcifTxwG9ALT7tL0OfTRygM8xIVY4Jc_3L0nvhBu0d0pbqy2jhjVIg/s1600/Sabbiadoro.png" /></a><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-family: "Verdana","sans-serif";">Z
Palmanova pojechaliśmy do <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Lignano
Sabbiadoro</b>. Sabbia d’oro oznacza złoty piasek, ale nie plaża i plażowanie
było celem naszej podróży. Zachwyceni Gardalandem postanowiliśmy przetestować
inne z włoskich parków rozrywki.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-family: "Verdana","sans-serif";">Niestety </span><strong><span lang="IT" style="font-family: "Verdana","sans-serif"; mso-ansi-language: IT;">Gulliverlandia </span></strong><a href="http://www.gulliverlandia.it/"><span lang="IT" style="mso-ansi-language: IT; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"><span style="color: blue;">www.gulliverlandia.it/</span></span></a><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>przypomina raczej polskie lunaparki (łódzki, czy chorzowski), którym brak splendoru, koloru,
światła, a także rollercoasterów, śmiechu i... samej rozrywki. Przybyliśmy do
parku o 14 i zastanawialiśmy się, czy jest sens kupować bilety na 4 godziny (o
18 park jest zamykany, a bilet kosztuje dla osoby dorosłej prawie 20 euro). Okazało się, że te cztery godziny w zupełności nam wystarczyły. Z ciekawszych
atrakcji: pokazy z fokami oraz mini-cyrk (na prawdę mini). Poza tym kilka odrapanych dinozaurów, akwarium, samochodziki, kilka
dmuchańców. Zdecydowanie park czwartej kategorii. Plaża w Lignano Sabbiadoro faktycznie jest piaszczysta i długa, ale i gęsta od hotelowych leżaków. Wieczorem było na niej przyjemnie i cicho, ale
kiedy odeszliśmy kawałek od plaży i weszliśmy w równoległą do niej uliczkę
wyjaśniło się, gdzie przeniosły się tłumy plażowiczów. Uliczka przepełniona była ludźmi,
tętniła muzyką z ukrytych dyskotek. Sklepikarze powiększali przestrzeń sklepową
wystawiając towary na ulicę. Wielu ludzi uzna, że to idealne miejsce na
odpoczynek, plaża, ciepłe i płytkie morze za dnia z ustalonym miejscem
wypoczynku dziennego (wraz z pokojem otrzymuje się numerek leżaka), a
wieczorem miejskie życie. Jeśli
komuś miła
jest bliskość natury i <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>spokój, to
powinien się trzymać z daleka całego wybrzeża. A gdzie je znaleźć i czy to w
ogóle możliwe? Odpowiedź w kolejnych odsłonach:)
</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></div>
Zakręconahttp://www.blogger.com/profile/13286129155878199760noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3783456345513227048.post-45044249083341041552014-01-20T23:56:00.002-08:002014-01-22T04:38:16.480-08:00Sycylia - czy to wciąż Włochy?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp3VKxBQOBq7_Xg5HoQmBTe4VpdN71Pz3-P_ZjPgWFm51pYKrd1proYDzP7W3sdSBEtjFFcywM8xN3DNJjIIIJGF_ApyW-VXX2VHR2orUS8lNkhQigL44SCagKqIQwE5qg8Y-_SY2lVw8/s1600/DSC_0159.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp3VKxBQOBq7_Xg5HoQmBTe4VpdN71Pz3-P_ZjPgWFm51pYKrd1proYDzP7W3sdSBEtjFFcywM8xN3DNJjIIIJGF_ApyW-VXX2VHR2orUS8lNkhQigL44SCagKqIQwE5qg8Y-_SY2lVw8/s1600/DSC_0159.JPG" height="320" width="214" /></a></div>
Za oknem mróz, a kolor nieba... no cóż odbiega od lazuru. Taka pogoda niewatpliwie sprzyja wpsomnieniom...<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
Od
mojej wyprawy na Sycylię minęły już cztery lata. Pewnie gdyby moja podróż
przypadła w innym okresie, wybrałabym inną formę zwiedzania i<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>moje wrażenia także byłyby zupełnie inne…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
Zakochałam
się we Włoszech nie wiedząc o tym, że zakochałam się we Włoszech północych,
Włoszech poukładanych, czystych, odludnych i cichych. Zakochałam się w muzyce Zarillo
i szumie wiatru na zboczach Dolomitów, w błękicie nieba i twardych ludziach
gór. Zanim ruszyłam na Sycylię udało mi się zobaczyć poza Górną Adygą i
Trydentem mały kawałek Lombardii i Veneto skupiony nad niemieckim morzem, czyli
nad Jeziorem Garda. Już ten pierwszy krok zrobiony na południe, choć przecież
ciągle pozostając na głębokiej Północy, powinien dać mi do myślenia. Ledwie sto
kilometrów, a otoczenie zmieniało się radykalnie i nie chodzi tylko o palmy i
temperaturę, ale o poziom decybeli, kolor tynków, ilość domów o które ludzie
nie troszczyli się w takim stopniu, w jakim zdawało mi się, że czynią to Włosi.
Szoku jednak nie przeżyłam, ale po raz pierwszy zauważyłam różnicę między
włoskimi regionami. Ale wracając do podróży na Sycylię… miesiąc po pobycie nad
Gardą poleciałam na tą największą z włoskich wysp. Nie był to samodzielnie zorganizowany
wyjazd, ale wycieczka objazdowa z Itaki o przepięknej nazwie <strong>„Pomarańcze i
mandarynki”</strong>. Pomarańcze i mandarynki na Sycylii owszem znalazłam, ale z
marcepanu, bo we wrześniu można co najwyżej pooglądać drzewka pomarańczowe…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWfGteiDZzZOMrjTd0Xgm3DB_VV6uhCUdr5pryRCDWWGeV68-pWQBeIe-cbM2EG62eCZWX3DwbmXK4H3W7m5zoItoRTCIaIk5XKsX00pSjynif1m8GEwTX_9EKkyhDhmgPTtEu9TjJCME/s1600/DSC_0155.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWfGteiDZzZOMrjTd0Xgm3DB_VV6uhCUdr5pryRCDWWGeV68-pWQBeIe-cbM2EG62eCZWX3DwbmXK4H3W7m5zoItoRTCIaIk5XKsX00pSjynif1m8GEwTX_9EKkyhDhmgPTtEu9TjJCME/s1600/DSC_0155.JPG" height="320" width="214" /></a><u>Przylot:</u>
wylądowaliśmy w Palermo w środku nocy, zdaje się, że z piątku na sobotę. Kiedy
dojeżdżaliśmy do Palermo ostatnie niedobitki wracały z nocnych imprez. Miasto
mimo później godziny jeszcze nie zdążyło usnąć, a śmieciarze nie zdążyli usunąć
pozostawionych przez tłumy imprezowiczów śmieci. Moja pierwsza myśl, to:
„uciekać”. Tłumy, hałas, śmieci… ciężko się odnajduję w takich klimatach. <o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
Pierwsze
dwa dni spędziliśmy w Palermo i okolicach. Gdybym miała kogoś rozkochać w
Sycylii, to na pewno zaplanowałabym zupełnie inną kolejność zwiedzania. No ale
my zaczęliśmy od Palermo. Po powrocie z tejże wycieczki obejrzałam wspólnie ze
znajomymi zdjęcia ze stolicy regionu i byli zdziwieni dlaczego tak mi się tam
nie podobało. Dzisiaj oglądając zdjęcia też się sama sobie dziwię, a mój stosunek
do Południa się ciut zmienił, ale potrzebowałam do tego kilkunastu tygodni we
Włoszech i poznania różnorodności Półwyspu. </div>
<br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_vucCpvigYwrZOIPCar2PnsUAujPqPEWv5sLdtbCjfmaiNpjC0zt9XbXF3qD0IwZ1pgNThOa9tgs8uJbJYfG37U_k1Sm3NpFHgeEzBs6zAA7Xkun0kfo8rSoa2CYUHsyMX6T2fyQYLRc/s1600/DSC_0131.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_vucCpvigYwrZOIPCar2PnsUAujPqPEWv5sLdtbCjfmaiNpjC0zt9XbXF3qD0IwZ1pgNThOa9tgs8uJbJYfG37U_k1Sm3NpFHgeEzBs6zAA7Xkun0kfo8rSoa2CYUHsyMX6T2fyQYLRc/s1600/DSC_0131.JPG" height="214" width="320" /></a>Hotel:
trzygwiazdkowy hotel w Val di Sole, czy w Val di Fiemme, to pachnące,
błyszczące czystością zacisze, gdzie można nie tylko odpocząć, ale i spróbować
lokalnych przysmaków, poczuć się naprawdę pożądanym gościem. Trzygwiazdkowy
hotel w dużym mieście na Południu opłacony przez to samo biuro podróży, to…
„mała” pomyłka. Wystarczy, aby odpocząć po nużącej podróży, ale już nie na to,
żeby nacieszyć się pobytem, a już na pewno nie daje możliwości spróbowania
lokalnych potraw (co więcej, mimo znacznie lepszych warunków w hotelach w
innych częściach wyspy, nigdzie posiłki nie warte były polecenia, co nie
oznacza, że nie warto spróbować sycylijskiej kuchni, po prostu nie wolno szukać
jej w hotelach).<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhUtBjNlXGdq98ca2ldDVVV-lkhCbGXurr2vCcQmDU-081FuV0rOpCK4NC3qfHRJ4QtsvQnghjSODslkc25A18ZhmQiZEKmS5f3_VOP5TcBl8cwXg0ZHbWESma0Y6dITpK4W8HG6BbGPQ/s1600/DSC_0175.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhUtBjNlXGdq98ca2ldDVVV-lkhCbGXurr2vCcQmDU-081FuV0rOpCK4NC3qfHRJ4QtsvQnghjSODslkc25A18ZhmQiZEKmS5f3_VOP5TcBl8cwXg0ZHbWESma0Y6dITpK4W8HG6BbGPQ/s1600/DSC_0175.JPG" height="214" width="320" /></a><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Atrakcje:
</span><span style="font-family: Calibri;">Przejazd za dnia po Palermo pozwala zmienić zdanie o mieście,
mieście w którym faktycznie Europa miesza się z Orientem. Morze, wzgórza Monte
Pellegrino oraz przepiękne budynki, niektóre misternie koronkowe, barokowe,
secesyjne, oraz w których nawet laik dostrzeże wpływy arabskie. Ja zwiedzałam
Palermo we wrześniowym upale, który przedłużał nasze polskie, zawsze za krótkie
lato. Na pewno odradzałabym zwiedzanie Sycylii w sierpniu, czy lipcu. Jestem w
stanie wyobrazić sobie Sycylię wczesną wiosną… to jest jakiś pomysł na kolejną
podróż… Ale wracając do września 2009 roku. Obowiązkowe punkty każdej
wycieczki: katedra, fontanny, Piazza Bellini… Mnie jednak w pamięci zapadł
samotny spacer po mieście. Samotny, ale szybki, bo szybko zrezygnowałam z
powolnego wałęsania się po zaułkach Palermo. Dlaczego? Kilka kroków główną
arterią miasta wystarczyło, aby pojawił się jakich młody Włoch na rowerze,
którego kilkakrotny przejazd obok mnie kazał mi się zastanowić nad celem jego
powrotów. Niewątpliwie byłam turystką i wyglądałam jak turystka: blond włosy,
samotna kobieta, Nikkon na szyi… Nie wiem co chciał i chyba nie chcę wiedzieć.
Spokojnie i swobodnie poczułam się dopiero, w rzadko chyba odwiedzanym przez
turystów, ogrodzie botanicznym. Niezupełnie przypadkowy, ale dobry wybór, na
odetchnięcie od tętniącego miasta. Inny zapamiętany przeze mnie obrazek, to
grupowe zwiedzanie jednego z rynków. Pewnie nie wybrałabym się tam samotnie,
ale chętnie na dłużej zatrzymałabym się przy stoiskach z rybami (np. wielkimi
rybami piłami po 15 euro za kg), popróbowała lokalnych specjałów. A tak
pozostał mi głównie szum w uszach.</span><br />
<span style="font-family: Calibri;"></span><br />
<span style="font-family: Calibri;"></span><br />
<span style="font-family: Calibri;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcIuO3spaQLTD7oYO2NaqZJ4u5-EwthihGYQYDN4N_2FbvIPeIi9-VyphyphenhyphenDoIfY_LPKG-6VVp4DK2iS_Mt85G9uhkseNCqvdqgyoqsrgtgXoE380BcaKPM379F_Vym-xlXzPxdJXIRSzQ/s1600/DSC_0115.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcIuO3spaQLTD7oYO2NaqZJ4u5-EwthihGYQYDN4N_2FbvIPeIi9-VyphyphenhyphenDoIfY_LPKG-6VVp4DK2iS_Mt85G9uhkseNCqvdqgyoqsrgtgXoE380BcaKPM379F_Vym-xlXzPxdJXIRSzQ/s1600/DSC_0115.JPG" height="214" width="320" /></a> </div>
</span><br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">I jeszcze jedno: miałam duży
dylemat, czy można do Łodzi zaprosić Włochów, Łodzi z odrapanymi kamienicami,
Łodzi szarej, Łodzi z graffiti na murach. Po Palermo, ale tak naprawdę już po
wizycie w Trydencie, przestałam mieć takie obiekcje.</span></div>
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhq65Rh8CbqJ63Xayeos18Lf7Mcw7-3RW141NkuQCn4jH8NeDhEYSLEq2iz_zf0h0RpusFxHAqBzWHPCDpxPnrEZAb7m8AFFKuJlEtWgrHEEQiIgrfAFUO_oNhzi5eqQX7oXwefvAJRYGI/s1600/DSC_0258.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhq65Rh8CbqJ63Xayeos18Lf7Mcw7-3RW141NkuQCn4jH8NeDhEYSLEq2iz_zf0h0RpusFxHAqBzWHPCDpxPnrEZAb7m8AFFKuJlEtWgrHEEQiIgrfAFUO_oNhzi5eqQX7oXwefvAJRYGI/s1600/DSC_0258.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;"><strong>MONREALE</strong>: Katedra z zewnątrz nie
robi specjalnego wrażenia, szczególnie, że widok ze wzgórza zapiera dech w
piersi i odwraca od niej uwagę. Przekraczając próg kościoła otwieramy jednak
oczy, a jednocześnie buzię (nie da się inaczej). Można czytać o złotych
mozaikach, można je oglądać na zdjęciach, ale dopiero ich widok na żywo pozwala
się nimi zachwycić. Wizyta w Monreale była miłą chwilą wytchnienia od miasta i zaskoczyła
mnie misternością, a jednocześnie ogromem mistrzostwa średniowiecznych
artystów. To na pewno trzeba choć raz w życiu zobaczyć, lepiej jeszcze mieć
dłuższą chwilę na kontemplację dzieł anonimowych mistrzów.</span></div>
<br />
<span style="font-family: Calibri;"><strong>SEGESTA</strong>: „rewelacyjnie zachowana
świątynia z V w. p.n.e.”, uwierzcie, że zdjęcia świątyń greckich nie oddają ich
ogromu. Trzeba stanąć pod, czy przy, kolumnie takiej świątyni, zbliżyć się do
niej, dotknąć, żeby poczuć ten ogrom, a przy okazji pomyśleć „jak oni to
postawili?”. Podobne wrażenie jak ogromne kolumny świątyni zrobiły na mnie (i
robią do tej pory) kilkumetrowe kwiaty agawy. A jeszcze większe wrażenie
zrobiło na mnie to, że kwitnie ona tylko raz, a potem umiera (choć nie zweryfikowałam
tego po dzień dzisiejszy).</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLKWWm8c2c-Z5Uc4ZXZN2pi3rYK3I9JeR8pci9U3XNooTXpFrH7W1qgcxHVbzYlkrOAU6XO-XcdK1H6RhMHZE1HRGlng9sxeLZ3GnLgyO31A6IdnvMdlm33z2nj-Q4Udh7JSwzGKocX34/s1600/Taormina.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a> </div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;"><strong>ERICE</strong>: kościół z niesamowitymi
zdobieniami sufitu, które przypominały mi kurpiowskie zdobienia wielkanocnych
jajek sitowiem, wieże, wąskie, pnące się pod górę uliczki oraz po raz kolejny
cudowne widoki…</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWbL9zAunhaq6dKE6wcWtZzIxZoIyTiag1n2BFjA7ygeM1onMPRHobHPtH5yey56ng7g0kk_KmFiiG19Bl1yRd_UwsSVqg6mmggrSAig6yaK_l3A1tkby3JgybJkUEQ9i2CKyVYK2qHcI/s1600/Segesta.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWbL9zAunhaq6dKE6wcWtZzIxZoIyTiag1n2BFjA7ygeM1onMPRHobHPtH5yey56ng7g0kk_KmFiiG19Bl1yRd_UwsSVqg6mmggrSAig6yaK_l3A1tkby3JgybJkUEQ9i2CKyVYK2qHcI/s1600/Segesta.png" height="174" width="320" /></a></div>
</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;"><strong>CALTABELLOTTA</strong>: nie wiem, kto
wpadł na pomysł, aby w programie wycieczki po Sycylii umieścić obok
najważniejszych punktów turystycznych to senne miasteczko, ale jestem pewna, że
był to genialny pomysł. To w Coltabellotta z jedną maleńką kawiarnią, ludźmi
siedzącymi na zewnątrz swych domostw, sznurami suszącego się prania (i
anegdotą, że te wywieszane musiały być nieskazitelnie białe i że świadczyły o
wywieszającej je kobiecie), kobietach w czerni, poczułam po raz pierwszy urok
Sycylii. Tam też okazało się jakim problemem dla Polaka nie chodzącego po
kawiarniach może być zamówienie zwykłej kawy. Po pierwsze dlaczego „oni” nie
rozumieją słowa „kawa” (cava, to po włosku kopalnia/kamieniołom), a jak już
rozumieją (w końcu, co grupa turystów może chcieć zamówić w kawiarni), to dlaczego
nie wiedzą o jaką kawę chodzi, no taką zwyczajną dużą kawę z dużą ilością
mleka, a nie jakiś naparstek mocnego naparu. Mniej więcej przy czwartym
zamówieniu barista zaczął podawać cappuccino, które w miarę spełniło
oczekiwania Polaków. Nie musze dodawać, że w małym miasteczku, na totalnym
odludziu w menu nie było caffe’ americano.</span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;"><strong>AGRYGENT</strong>: Dolina Świątyń, kolejny
z obowiązkowych punktów na mapie turysty odwiedzającego Sycylię, „jedno z
najważniejszych miejsc archeologicznych w basenie Morza Śródziemnego”. Za
drugim razem potęga świątyń nie robi już takiego wrażenia. Na mnie chyba
większe wrażenie zrobiły drzewa oliwkowe, które prawdopodobnie mogły być z okresu
budowy odwiedzanych przez nas świątyń, ale na pewno wciąż były żywe.</span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;"><strong>NOTO</strong>: to faktycznie barokowa
perełka, ale ja najlepiej pamiętam widok mężczyzn, mężczyzn siedzących przy
fontannie, mężczyzn grających w parku w karty, mężczyzn chodzących po ulicach
miasta, mężczyzn w kawiarniach. Nie mam jakiegoś filtru, po prostu świat kobiet
i świat mężczyzn przenikają się tu w niewielu warstwach. </span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;"><strong>SYRAKUZY</strong>: nie pamiętam ani
starego miasta, ani Duomo. Pamiętam za to źródło Aretuzy z papirusami, może
dlatego, że widziałam je po raz pierwszy, pamiętam także fantastyczne owoce
morza zjedzone w mieście i popite chłodnym winem. Latomia del Paradiso z grotą
zwaną Uchem Dionizosa nie zapisały się w mojej głowie w przeciwieństwie do
świeżego soku z pomarańczy kupionego od ulicznego sprzedawcy. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0xtUMuGPyqOFF3-Z_wgNa0YsF6EQH4sfk8nRI0VIE_xgF9GB_VxwZYiqLCRnPVwqHbtMlfQalktM5ejljg7tquZwIhdVkOVQdPQKWPYG450YgPxLwPs9s26a5c_GK65S_71EjVQsdEVU/s1600/DSC_0772.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0xtUMuGPyqOFF3-Z_wgNa0YsF6EQH4sfk8nRI0VIE_xgF9GB_VxwZYiqLCRnPVwqHbtMlfQalktM5ejljg7tquZwIhdVkOVQdPQKWPYG450YgPxLwPs9s26a5c_GK65S_71EjVQsdEVU/s1600/DSC_0772.JPG" height="214" width="320" /></a><span style="font-family: Calibri;"><strong>ETNA</strong>: jeśli widziało się jeden
wulkan, to tak jakby widziało się dowolny inny. Etna była jednak moim pierwszym
wulkanem. Co więcej wjazd na Etnę odbywa się w etapach: kolejka, wjazd jeepem
(nie znam się na samochodach, ale wg mnie to raczej ciężarówki), spacer.
Sceneria mocno filmowa. Podobnież ze szczytu Etny widoki rozpościerają się
tylko wcześnie rano, a ja na Etnie znalazłam się w godzinach popołudniowych,
więc widoki jakie mogłam obserwować, to głównie mgły i czarne skały.
Niesamowitą frajdę sprawił mi natomiast wjazd jeepem, być może dlatego, że
jeden jedyny raz na Sycylii było mi dane, z moim, wtedy jeszcze bardzo koślawym,
włoskim, pogadać z żywym Włochem. Włochem, który pozwolił mi wjechać na Etnę w
kabinie kierowcy. A po wizycie w pobliżu kraterów obowiązkowe zakupy. Jedyną
rzeczą jaką przywiozłam z Sycylii, poza wspomnieniami i kilkoma tysiącami
zdjęć, była nalewka (?) o niesamowitym kolorze ognistej lawy i jeszcze bardziej
ognistym smaku (70%). Rozmawiałam jakieś dwa tygodnie z Sycylijczykiem, który
twierdził, że tak mocnych alkoholi nie sprzedaje się na Sycylii, ale nie
wymyśliłam tego sobie: </span><a href="http://www.distilleriefichera.it/scheda_fuoco.php"><span style="color: blue; font-family: Calibri;">http://www.distilleriefichera.it/scheda_fuoco.php</span></a><span style="font-family: Calibri;">
</span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;"><strong>TAORMINA</strong>: Gdybym stąd rozpoczęła
moją wędrówkę po Sycylii pewnie wracałabym tam po wielokroć, nie
potrzebowałabym kilku lat przerwy. Miasteczko jest urocze, zielone,
zjawiskowe…, tak właśnie wyobrażam sobie Włochy i do takich Włoch wracam.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqiLMKDqoSN0xzTnn3b7D1AAbWn9UtY5lSkqxywHybzQZS5q9OXgE6wk_wz_z1sbzFnani-AZKqmFNLi-t0AK0CWsTBg23LckFSRBMvFXeWr86lGigYZQeDy4alKjS1Vr2jf-AEt-V8Gs/s1600/Taormina.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqiLMKDqoSN0xzTnn3b7D1AAbWn9UtY5lSkqxywHybzQZS5q9OXgE6wk_wz_z1sbzFnani-AZKqmFNLi-t0AK0CWsTBg23LckFSRBMvFXeWr86lGigYZQeDy4alKjS1Vr2jf-AEt-V8Gs/s1600/Taormina.png" height="124" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;"><strong></strong></span><br />
<span style="font-family: Calibri;"><strong>Mozaiki z dziewczętami
w bikini</strong>, które widziałam po raz pierwszy na zajęciach z plastyki w
podstawówce. Z ciekawostek: część mozaik jest ekspozycją, a część zwykłym
chodnikiem, który depczą tysiące turystów.</span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3WiRzA4xaJsmeRKXsH_kmcnrxrC6DhBBWGOhBQlNljNaxfLsmJyyh_KMduMZtaNwrNwLiw16f9ZkcZTFU8RTB-UOo7sTUonVrmDnHUwnln_oq_GFZcRVyA2lBgeIrFQjUuClQAULtmyY/s1600/DSC_0992.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3WiRzA4xaJsmeRKXsH_kmcnrxrC6DhBBWGOhBQlNljNaxfLsmJyyh_KMduMZtaNwrNwLiw16f9ZkcZTFU8RTB-UOo7sTUonVrmDnHUwnln_oq_GFZcRVyA2lBgeIrFQjUuClQAULtmyY/s1600/DSC_0992.JPG" height="214" width="320" /></a><span style="font-family: Calibri;"><strong>ENNA</strong>: „pępek Sycylii”, kolejne
miejsce z dala od szlaku turystycznego, niestety już bez uroku sennego małego
miasteczka, choć bliższe chyba Sycylii niż większość odwiedzonych przeze mnie
miejsc tamtego września.</span></div>
<h3>
</h3>
<h3>
</h3>
<h3>
</h3>
<h3>
MIGAWKI</h3>
<br />
<div class="MsoListParagraphCxSpFirst" style="margin: 0cm 0cm 0pt 36pt; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<span style="mso-list: Ignore;">1)<span style="font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font: 7pt/normal "Times New Roman";"> </span></span>Jakiś hotel, gdzieś na Sycylii: do hotelowej
restauracji wchodzą dwie Polki: matka i córka, żadna z nich nie najmłodsza,
żadna nie przykuwająca uwagi swym wyglądem. Dwóch Włochów siedzących przy stoliku
bez żadnego zawstydzenia ogląda kobiety zaczynając od stóp powoli prześlizgując
się po całej sylwetce kończąc na głowie i powtarzają tą czynność w tym samym
kierunku: od dołu do góry. To że kobiety są świadkami tej obserwacji nie robi
na mężczyznach najmniejszego wrażenia i wcale ich nie zniechęca do tej
czynności;<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="margin: 0cm 0cm 0pt 36pt; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<span style="mso-list: Ignore;">2)<span style="font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font: 7pt/normal "Times New Roman";"> </span></span>Inny hotel, też gdzieś na Sycylii: do hotelu
wchodzi mężczyzna, znajomy jednego z pracowników hotelu. Podchodzi do tegoż
mężczyzny i na oczach grupy turystów wita się z nim całując go w oba policzki
(nie nie, to nie tak jak myślicie, to zwyczajowe powitanie znajomych mężczyzn);<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="margin: 0cm 0cm 0pt 36pt; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqiLMKDqoSN0xzTnn3b7D1AAbWn9UtY5lSkqxywHybzQZS5q9OXgE6wk_wz_z1sbzFnani-AZKqmFNLi-t0AK0CWsTBg23LckFSRBMvFXeWr86lGigYZQeDy4alKjS1Vr2jf-AEt-V8Gs/s1600/Taormina.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="37" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqiLMKDqoSN0xzTnn3b7D1AAbWn9UtY5lSkqxywHybzQZS5q9OXgE6wk_wz_z1sbzFnani-AZKqmFNLi-t0AK0CWsTBg23LckFSRBMvFXeWr86lGigYZQeDy4alKjS1Vr2jf-AEt-V8Gs/s1600/Taormina.png" style="filter: alpha(opacity=30); left: 218px; opacity: 0.3; position: absolute; top: 3692px;" width="96" /></a></div>
<span style="mso-list: Ignore;">3)<span style="font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font: 7pt/normal "Times New Roman";"> </span></span>Noto (albo inne dowolne miasto), księgarnia
(albo inny dowolny sklep), godzina 19: dumna z rocznej nauki języka włoskiego i
umiejętności dogadywania się w tym języku, na powitanie grzecznie mówię
„Buongiorno”, a w odpowiedzi widzę osłupiałą minę sprzedawczyni (o tej porze? O
tej porze mówi się „Buona sera”!)<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="margin: 0cm 0cm 0pt 36pt; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<span style="mso-list: Ignore;">4)<span style="font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font: 7pt/normal "Times New Roman";"> </span></span>Segesta (albo inne dowolne miasto), restauracja
(ta, albo dowolna inna): dumna z rocznej nauki języka włoskiego i umiejętności
dogadywania się w tym języku grzecznie proszę o menu „il menù, per favore”, w
odpowiedzi widzę osłupiałą minę kelnera, który – na marginesie – już nie
powrócił (menu, a nie menù, kto słyszał, żeby wymawiać to<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>z francuska???)<o:p></o:p></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTDsMb2E6It7uBvUNpjWsyJlSOYGaeayG7LSZfGrBKi2mwaKMfqJiKpgSrO1__SrXoVsRfZDRkOc8Qrm_PqYpGk8F9qlzUHdc_IKepjT1eIIwG6DOB3r__zC1PdvpHF8jcfgYca7rDfUY/s1600/DSC_1076.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTDsMb2E6It7uBvUNpjWsyJlSOYGaeayG7LSZfGrBKi2mwaKMfqJiKpgSrO1__SrXoVsRfZDRkOc8Qrm_PqYpGk8F9qlzUHdc_IKepjT1eIIwG6DOB3r__zC1PdvpHF8jcfgYca7rDfUY/s1600/DSC_1076.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="margin: 0cm 0cm 0pt 36pt; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<span style="mso-list: Ignore;">5)<span style="font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font: 7pt/normal "Times New Roman";"> </span></span>Plaża w Cefalu: skrawki piasku wyrwane skałom,
chciwie zagarnięte przez hotele<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoListParagraphCxSpLast" style="margin: 0cm 0cm 10pt 36pt; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<span style="mso-list: Ignore;">6)<span style="font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font: 7pt/normal "Times New Roman";"> </span></span>Plaża gdzieś na południu: cudowny jasny piasek,
gdyby nie lazur nieba, łatwo byłoby pomylić z szerokimi plażami Karwi<o:p></o:p></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid6k-FcPZ8MpywA8qJssT-I18hpmlVDI6uCTD6mTdpXr1cCS6cEEgvj6cPRoRTBiVEGU44cU0yAyALJl4QAx91ffjoFeVrFmrWp7QZl1jMOztgciyXRMMJs5X_fMWLnP5RGi6Jr-S_0QY/s1600/DSC_1111.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid6k-FcPZ8MpywA8qJssT-I18hpmlVDI6uCTD6mTdpXr1cCS6cEEgvj6cPRoRTBiVEGU44cU0yAyALJl4QAx91ffjoFeVrFmrWp7QZl1jMOztgciyXRMMJs5X_fMWLnP5RGi6Jr-S_0QY/s1600/DSC_1111.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Kto odwiedził Toskanię,
Lombardię, Piemont, Abruzję, czy Ligurię odwiedzając Sycylię może się
zastanawiać, czy to na pewno Włochy. W taką wątpliwość poddawali moi znajomi
Włosi z Piemontu. To na pewno inny świat, świat który nie pozostawia nikogo
obojętnym, świat w którym odnajdzie się zarówno ktoś taki jak ja szukający piękna
przyrody, ciszy, dobrego jedzenia, jak i ktoś poszukujący zabawy i gwaru, czy
też ktoś łaknący zabytków. Wiem tylko, że na Sycylię nie wybiorę się sama, choć
wierzę, że znajdą się inne osoby, które będą się czuć na Sycylii w pełni
bezpieczne.</span><br />
<span style="font-family: Calibri;"> </span></div>
<!-- Blogger automated replacement: "https://images-blogger-opensocial.googleusercontent.com/gadgets/proxy?url=http%3A%2F%2F1.bp.blogspot.com%2F-JKNGVIzG2Ys%2FUt-2sy8zu9I%2FAAAAAAAAAHk%2FlvgKMWidWbg%2Fs1600%2FTaormina.png&container=blogger&gadget=a&rewriteMime=image%2F*" with "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqiLMKDqoSN0xzTnn3b7D1AAbWn9UtY5lSkqxywHybzQZS5q9OXgE6wk_wz_z1sbzFnani-AZKqmFNLi-t0AK0CWsTBg23LckFSRBMvFXeWr86lGigYZQeDy4alKjS1Vr2jf-AEt-V8Gs/s1600/Taormina.png" --><!-- Blogger automated replacement: "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqiLMKDqoSN0xzTnn3b7D1AAbWn9UtY5lSkqxywHybzQZS5q9OXgE6wk_wz_z1sbzFnani-AZKqmFNLi-t0AK0CWsTBg23LckFSRBMvFXeWr86lGigYZQeDy4alKjS1Vr2jf-AEt-V8Gs/s1600/Taormina.png" with "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqiLMKDqoSN0xzTnn3b7D1AAbWn9UtY5lSkqxywHybzQZS5q9OXgE6wk_wz_z1sbzFnani-AZKqmFNLi-t0AK0CWsTBg23LckFSRBMvFXeWr86lGigYZQeDy4alKjS1Vr2jf-AEt-V8Gs/s1600/Taormina.png" -->Zakręconahttp://www.blogger.com/profile/13286129155878199760noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3783456345513227048.post-31451965096921471692013-11-21T02:54:00.000-08:002013-11-21T05:00:42.164-08:00Sardynia - zielona wyspa (w maju)<span style="color: #1f497d; font-family: Calibri;"><strong>SARDYNIA</strong></span><br />
<span style="color: #1f497d; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-hansi-font-family: Calibri;"><span style="font-family: Calibri;">Nad Sardynią przeszedł właśnie cyklon o wdzięcznej nazwie Cleopatra </span><a href="http://www.ilfattoquotidiano.it/2013/11/19/maltempo-sardegna-16-morti-e-2700-sfollati-letta-lo-stato-ce-e-fa-il-massimo/782490/#foto-la-furia-dellacqua-a-torpe-nuoro"><span style="color: blue; font-family: Calibri;">http://www.ilfattoquotidiano.it/2013/11/19/maltempo-sardegna-16-morti-e-2700-sfollati-letta-lo-stato-ce-e-fa-il-massimo/782490/#foto-la-furia-dellacqua-a-torpe-nuoro</span></a><span style="font-family: Calibri;">.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Niestety poza wdzięczną nazwą królowa pozostawiła po sobie ogromne zniszczenie, kilkanaście osób zabitych, a blisko 3000 osób musiało uciekać. Szacowanie strat pewnie trochę potrwa…<o:p></o:p></span></span><br />
<span style="color: #1f497d; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-hansi-font-family: Calibri;"><span style="font-family: Calibri;">Sardynia pod koniec maja była niesamowicie zielona. </span></span><br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt;">
<span style="color: #1f497d; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-hansi-font-family: Calibri;"><span style="font-family: Calibri;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-Dn1aX5yNaZXAt1yEHtq2JW3LDNgw2oMei8qNqG5yuC1MYiNdIzMbCCch3QMlytGEPLR_KewaLItf-Oxkt-pzp6u-QXpQ4pT9H_Zj1LWw9LJ12F7CICDoXocmW-PuUcpM63Rhl-rMj8o/s1600/0084(30-05)+-+Porto+Teulada.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-Dn1aX5yNaZXAt1yEHtq2JW3LDNgw2oMei8qNqG5yuC1MYiNdIzMbCCch3QMlytGEPLR_KewaLItf-Oxkt-pzp6u-QXpQ4pT9H_Zj1LWw9LJ12F7CICDoXocmW-PuUcpM63Rhl-rMj8o/s320/0084(30-05)+-+Porto+Teulada.JPG" width="320" /></a><br />Próbowałam się dopytać, czy to tak normalnie. Gospodyni jednego z B&B, w którym nocowaliśmy odpowiedziała, że w tym roku jest wyjątkowo zielona. Ale na pytania „A jak jest w sierpniu?” nasapała się, namachała rękoma, ale przez usta jej nie przeszło że nie. Warto więc na Sardynię wyruszyć właśnie na wiosnę. Przyroda o tej porze roku jest niesamowita: kwitnące rododendrony, opuncje, jakaranda mimozolistna (niezwykłe fioletowe kwiaty)… a do tego niesamowita ilość odcieni zieleni… Domyślam się, że na Sycylii musi być o tej porze podobnie (niestety Sycylię odwiedziłam tylko we wrześniu). <o:p></o:p></span></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicWsRpzGf8Fy9w6CE0EZinW9e3OK0DISxu0wQnLnId0q0Hjgkejs_TJOj3sEOtj0aMcAIm61ypvtSu70NfLeWsDo0sg_bEfTHel5lydLWyGbC9vjov629Sq-H2EThkZYloiN9doBAlCS0/s1600/0034(29-05)+-+Cagliari.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicWsRpzGf8Fy9w6CE0EZinW9e3OK0DISxu0wQnLnId0q0Hjgkejs_TJOj3sEOtj0aMcAIm61ypvtSu70NfLeWsDo0sg_bEfTHel5lydLWyGbC9vjov629Sq-H2EThkZYloiN9doBAlCS0/s320/0034(29-05)+-+Cagliari.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #1f497d; font-family: Calibri;">jakaranda mimozolistna</span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJVjtiTgps3H8APz9_6dQ5Jkfc7jI_qnAaWFSZuVQmWqGP7y6RbCpxKpBO91v6qUDpEN87bN2HloTDadiXtJ6sFREA__fTAxephpfw6Et-o4BuHPkk8MB-1vRt6hCmxFfi4_stRQS9spA/s1600/0153(31-05)+-+Nebida.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJVjtiTgps3H8APz9_6dQ5Jkfc7jI_qnAaWFSZuVQmWqGP7y6RbCpxKpBO91v6qUDpEN87bN2HloTDadiXtJ6sFREA__fTAxephpfw6Et-o4BuHPkk8MB-1vRt6hCmxFfi4_stRQS9spA/s320/0153(31-05)+-+Nebida.JPG" width="320" /></a></div>
<br />
<span style="font-family: Calibri;"><span style="color: #1f497d; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-hansi-font-family: Calibri;">W maju można podjeść czereśni (olbrzymie, słodkie i soczyste), truskawek, ale odkryliśmy dla siebie także nespolo del Giappone. Ich polska nazwa to niewiele mówiące nieśplik japoński/miszpelnik japoński/groniwełjapoński/kosmatka japońska… Szkoda, że się ich nie sprowadza do Polski. Sąwielkości śliwki, mają dość grubą skórkę i są słodko-gorzkie. Kryją w środku pojedynczą, podwójną, a czasami nawet poczwórną pestkę gładką, jak nasze kasztany. Znalazłam także </span><span lang="IT" style="color: #1f497d; mso-ansi-language: IT; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-hansi-font-family: Calibri;">corbezzolo, o którym dotychczas tylko słyszała. Niestety poza smakiem miodu nadal nie wiem “czym się je je”. Sardynia, to owoce morza, fantastyczne cozze, czy bottarga. </span><span style="color: #1f497d; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-hansi-font-family: Calibri;">Ale w zachwyt wprawił nas makaron z pomidorami, grillowane bakłażany i cukinie – proste i tak niesamowite.</span></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt;">
<span style="color: #1f497d; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-hansi-font-family: Calibri;"><span style="font-family: Calibri;">To co poza zielenią bardzo mi się podobało to góry – niestety w ciągu tak krótkiego okresu oraz ze względu na pogodę nie udało nam się ruszyć na szlaki… następnym razem…<o:p></o:p></span></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt;">
<span style="color: #1f497d; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-hansi-font-family: Calibri;"><span style="font-family: Calibri;">Cztery dni, jak dwutygodniowe wakacje…</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt;">
<span style="color: #1f497d; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-hansi-font-family: Calibri;"><span style="font-family: Calibri;">Szczegóły: </span></span><a href="http://1001pomyslownanude.blogspot.com/p/woszczyzna-czyli-kosmici-i.html">http://1001pomyslownanude.blogspot.com/p/woszczyzna-czyli-kosmici-i.html</a></div>
Zakręconahttp://www.blogger.com/profile/13286129155878199760noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3783456345513227048.post-45527197947941993552013-11-20T03:22:00.005-08:002013-11-20T03:33:34.118-08:00Manufaktura cukierków (Warszawa)<div style="text-align: justify;">
Są miejsca, które rozczarowują oraz takie, które udawadniają, że magia istnieje. Na Nowym Świecie 21 w Warszawie istnieje takie magiczne miejsce <a href="http://www.manufaktura-cukierkow.pl/">http://www.manufaktura-cukierkow.pl/</a> <br />
<br />
Szperając w Internecie znalazłam podobne w Krakowie <a href="http://www.ciuciukrakow.pl/">http://www.ciuciukrakow.pl/</a>, Wrocławiu i Poznaniu <a href="http://www.slodkieczarymary.pl/">http://www.slodkieczarymary.pl/</a>, Trójmieście <a href="http://www.ciuciu.pl/,">http://www.ciuciu.pl/,</a> czy w Szczecinie <a href="http://cukierlukier.pl/">http://cukierlukier.pl/</a> , ale czym innym jest oglądać zdjęcia, a czym innym poczuć… </div>
<div style="text-align: justify;">
No właśnie… jeszcze przed otwarciem drzwi do malutkiego, skąd inąd, lokalu na Nowym Świecie, przyciągnął mnie ten słodki zapach. Nie przekażę Wam go, musicie sami to poczuć! Karmel wymieszany z wszelkimi słodkościami, a i na pewno z sercem osób tam pracujących. A na miejscu… cuda! Co godzinę rozpoczynają się pokazy formowania małych dzieł sztuki. W ciągu kilkudziesięciu minut powstają kolorowe maleńkie cukierki w środku których odnajdziemy kwiatku, serduszka, czy… napisy! Cynamon, śliwka, kawa, poziomka, jabłko, kokos, mięta… Wszystkiego chciałoby się spróbować. Ceny niestety/na szczęście trochę ten niepohamowany apetyt kontrolują (7zł za 10dkg, czy jak za bardzo bardzo bardzo dobrą czekoladę). Oglądanie i wąchanie nic nie kosztuje, a jedna lub dwie porcje zjedzone z bliskimi na pewno nie zaszkodzą:)<br />
<br />
Już wiem, ze to nie jest miejsce wyjątkowe w ujęciu niepowtarzalności pomysłu, tym lepiej, bo zamierzam odwiedzić inne „manufaktury”. A na razie pozostaje mi zrobienie karmelowego lizaka w domu, na patelni. Dla tych, którym podobny pomysł przyjedzie do głowy uwaga: pohamujcie apetyt i nie próbujcie w trakcie przyrządzanie. Ja za każdym razem parzę sobie język. A dla tych, którzy lubią eksperymenty polecam kurczaka w sosie karmelowym…<br />
<br />
<br />
Cena: 0zł, no chyba, że skusicie się na kupno karmelków (a sądzę, że tak się stanie)<br />
<br />
Ocena: Poza oceną:)<br />
<br />
Aaaa.... i coś do kompletu:<br />
Wyciągarka do cukierków: <a href="https://www.ministerstwogadzetow.com/wyciagarka-do-slodyczy.html">https://www.ministerstwogadzetow.com/wyciagarka-do-slodyczy.html</a><br />Maszyna do sortowania cukierków Skittles: <a href="http://www.wykop.pl/link/1309845/maszyna-do-sortowania-cukierkow/">http://www.wykop.pl/link/1309845/maszyna-do-sortowania-cukierkow/</a><br />
Przepis na masę cukrową (wypróbowałam, choć muszę jeszcze nad tym popracować) <a href="http://qchnia.wordpress.com/2009/02/12/masa-cukrowa-bez-glukozy/">http://qchnia.wordpress.com/2009/02/12/masa-cukrowa-bez-glukozy/</a> no i robiłam z glukozą<br />
<br /></div>
Zakręconahttp://www.blogger.com/profile/13286129155878199760noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3783456345513227048.post-87287119917377432792013-11-20T02:45:00.001-08:002013-11-20T02:45:24.538-08:00Warszawa: Muzeum Fryderyka Chopina
<br />
<div style="text-align: justify;">
Są takie miejsca, które przyciągają. Są takie
miejsca, których nie można ominąć. Są takie miejsca, które odkrywamy
przypadkiem. Są również takie miejsca o których marzymy, a potem jesteśmy
zaskoczeni, że to możliwe…, że naprawdę aż tak, że WOW!!! <br />
Niestety są też takie, których wyczekujemy i być może właśnie z tego powodu
rozczarowują.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Byłam oczywiście w Żelazowej Woli, byłam „jakiś
czas temu”. Od kiedy zobaczyłam reportaż z Muzeum przy Okólnej 1, wiedziałam,
że chcę je odwiedzić. Trochę czasu zeszło, bo jak sprawdziłam, otwarto je w 2010
roku.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Muzeum Fryderyka Chopina w Pałacu Ostrogskich <a href="http://chopin.museum/pl"><span style="color: blue;">http://chopin.museum/pl</span></a> było więc celem
wizyty w Warszawie. Celem numer 1. Bilety kupiłam on-line (<a href="http://bilety.chopin.museum/index.dhtml?expand=0&url=login.dhtml"><span style="color: blue;">http://bilety.chopin.museum</span></a>)
, co okazało się zbędne, ale może to kwestia pory (wakacje). Tłumów turystów
nie było, nikt się nie pchał. Muzeum zwiedzali pojedynczy turyści, sami
obcokrajowcy (Włosi, Japończycy, Brytyjczycy…). Weszliśmy przed wyznaczoną
godziną z kartą, która otwiera świat Chopina… No właśnie… bardziej Chopina niż
jego muzyki, przynajmniej ja miałam takie odczucie. Muzeum jest super
nowoczesne, przesiąknięte elektroniką, najnowszymi gadżetami w stylu książek,
których przewracanie pustych stron umożliwia otwieranie kolejnych plików, zbliżanie
karty pozwala odtwarzać informacje itd. itd. Niestety nie można kontemplować
muzyki. Tzn. znajdziecie mnóstwo stanowisk, gdzie zakładając słuchawki
usłyszycie muzykę, ale możecie zrobić to tylko w pojedynkę. Wyjątkiem jest
jedna sala z fortepianem, w której, także przy użyciu magii XXI wieku, można
odtworzyć wybrany utwór.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Myślę, że to muzeum w pierwszej kolejności dla
lubiących współczesną technikę. Mnie osobiście wystarczyłyby sale, w których można
byłoby wspólnie zatopić się w muzyce. Twórcom muzem chyba jednak nie oto
chodziło. W poszczególnych salach odnajdujemy informacje o życiu Chopina, Warszawie
z tego okresu, ciekawostki. Ot współczesna odsłona typowego muzeum. Trochę
szkoda. Warto odwiedzić to miejsce, chociażby po to, żeby później udać się do
filharmonii, albo spocząć na kanapie w domu i posłuchać muzyki Chopina…</div>
<br />
<o:p> </o:p><br />
<br />
Cena: 22zł/14zł<br />
<br />
<pre style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 140%;">Ocena: nie umiem ocenić, pewnie niektórym przypadnie do gustu, ja… rozczarowałam się<o:p></o:p></span></pre>
Zakręconahttp://www.blogger.com/profile/13286129155878199760noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3783456345513227048.post-72121773898860364402013-10-01T13:15:00.000-07:002013-10-01T13:15:13.736-07:00Warszawa: Centrum Nauki Kopernik
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Warszawa - Centrum Nauki Kopernik</span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Miejsca takie jak Centrum Nauki
Kopernik przyciągają mnie od dawna. "Bywając w świecie" poszukuję
właśnie tego typu rozrywki. Odwiedziłam m.in. paryskie <span style="mso-bidi-font-weight: bold;">Cité des Sciences et de l'Industrie <a href="http://www.cite-sciences.fr/"><span style="color: blue;">http://www.cite-sciences.fr</span></a>,
chicagowskie </span><span lang="EN" style="mso-ansi-language: EN;">The Museum of
Science and Industry <a href="http://www.msichicago.org/"><span style="color: blue;">http://www.msichicago.org/</span></a>
i The Field Museum <a href="http://fieldmuseum.org/"><span style="color: blue;">http://fieldmuseum.org</span></a></span>,
ale także maleńkie Muzeum Przyrody w Kazimierzu Dolnym </span><a href="http://www.muzeumnadwislanskie.pl/index.php?r=315"><span style="color: blue; font-family: Calibri;">www.muzeumnadwislanskie.pl/index.php?r=315</span></a><span style="font-family: Calibri;">,
czy łódzkie Eksperymentarium </span><a href="http://experymentarium.pl/"><span style="color: blue; font-family: Calibri;">http://experymentarium.pl/</span></a><span style="font-family: Calibri;">
i niecierpliwie czekałam na okazję odwiedzenia Kopernika. Do Centrum Nauki
wybraliśmy się w cztery pary (sami dorośli, choć przekrój wieku dość znaczny)
wcześniej kupując bilety przez Internet. Oba wybory były ze wszech miar
słuszne. Gdyby nie wcześniejszy zakup biletów zamiast znaleźć się w Centrum
Nauki w ciągu 5 minut odstalibyśmy pewnie ze dwa-trzy kwadranse w kolejce (była
znacznie krótsza niż się spodziewałam), a gdybym odwiedziła Kopernika sama
pewnie nie bawiłabym się tak dobrze.</span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Zaraz po wejściu do środka zaczęliśmy
się niepewnie rozglądać nie wiedząc w którym kierunku powinniśmy się udać. Dzieciaki
nie mają takich problemów i biegają po całym obiekcie tętniącym gwarem śmiechów
i rozmów. Ze względu na otwarte przestrzenie obu pięter dźwięki dobiegają ze
wszystkich stron i człowiek czuje się jak w dużym ulu. Nas ta ilość decybeli
trochę onieśmieliła, a brak „kierunku zwiedzania” zatrzymał na dłuższą chwilę
przy kasach. Ostatecznie rozdzieliliśmy się na grupki. Równie dobrze jak
dzieciaki bawiliśmy się bańkami mydlanymi (choć dzieci traktowały nas jak intruzów,
gdy chcieliśmy brać udział w zabawie, tak jakby dorośli nie mieli prawa do
zabawy, być może „ich” dorośli przyzwyczaili je do braku szaleństwa i chęci
współuczestniczenia w dziecięcym świecie magii, podobnie było przy pozostałych
stanowiskach), sprawdzaliśmy czy możemy sami siebie podnieść, czy moglibyśmy
konkurować w biegu z żółwiem, żabą, czy antylopą oraz jaki jest nasz refleks. Przyglądaliśmy
się dzieciom latającym na dywanie, czy oglądającym różne eksperymenty.</span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Niestety mimo całej mojej
otwartości i chęci zabawy po dwóch godzinach miałam ochotę uciec z tego
miejsca. Powód? Hałas i… mnogość obiektów/doświadczeń do ogarnięcia. Centrum
jest fantastycznym miejscem dla Warszawiaków, którzy mogą eksplorować co jakiś
czas poszczególne części Kopernika. Niestety dla osób przybywających „z
zewnątrz”, które chciałyby w ciągu jednego dnia zobaczyć, dotknąć, sprawdzić „wszystko”,
to bardzo męczące doświadczenie. Myślę, że nawet Ci, którzy spali na lekcjach
fizyki, czy chemii pamiętają z nich wystarczająco dużo, żeby błąkać się po
Koperniku próbując znaleźć coś co nas zadziwi, zaskoczy, spowoduje że otworzymy
szeroko buzie i oczy zapominając o naszym wieku.</span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Czy polecam odwiedzenie Centrum?
Hmmm… Jeśli zabierzecie dzieci (nie ważne czy swoje, ale do kidnapingu nie
zachęcam;), albo będziecie w stanie wybrać tylko fragment, albo… Można znaleźć
argumenty dla wizyty w Koperniku, ja chyba wybrałabym mniejsze obiekty, albo –
mając pod opieką dzieci – samodzielnie wykonując eksperymenty, bo… większość
możecie naprawdę zrobić sami i to ze znacznie większą satysfakcją. Ja już myślę
o wieczorze dla moich znajomych i pokazach ze znikającą butelką </span><a href="http://www.spryciarze.pl/zobacz/jak-rozpuscic-butelke-w-szklance"><span style="color: blue; font-family: Calibri;">http://www.spryciarze.pl/zobacz/jak-rozpuscic-butelke-w-szklance</span></a><span style="font-family: Calibri;">
, robiąc większe i mniejsze, okrągłe lub kwadratowe bańki mydlane </span><a href="http://www.spryciarze.pl/poradniki-tekstowe/zobacz/jak-zrobic-banki-mydlane"><span style="color: blue; font-family: Calibri;">www.spryciarze.pl/poradniki-tekstowe/zobacz/jak-zrobic-banki-mydlane</span></a><span style="font-family: Calibri;">,
</span><a href="http://www.spryciarze.pl/zobacz/jak-tworzyc-kwadratowe-banki-mydlane"><span style="color: blue; font-family: Calibri;">www.spryciarze.pl/zobacz/jak-tworzyc-kwadratowe-banki-mydlane</span></a><span style="font-family: Calibri;">
(wg mnie warto zainwestować w płyn do baniek mydlanych), czy rozwiązując
zagadki logiczne.</span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Ocena: ** (no cóż, rozczarowanie,
ale w jakim stylu, ocena baaaardzo subiektywna)</span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Cena: 25/16zł</span></div>
Zakręconahttp://www.blogger.com/profile/13286129155878199760noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3783456345513227048.post-22119132909749174092013-09-18T11:37:00.004-07:002013-09-19T08:56:41.723-07:00Zakręcone miejsca: Warszawa - Niewidzialna wystawa<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Do <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Warszawy</b> staram się jeździć jak najrzadziej. Przeszkadza mi niesamowity pęd, hałas, mega szerokie ulice i ogromniaste odległości między przystankami. Dodatkowo dopiero po n-tej wizycie nauczyłam się odnajdować w labiryncie korytarzy na Dworcu Centralnym. Po wizytach służbowych w „stolycy" jak najszybciej wsiadałam w pociąg, aby zdążyć przed tłumem pracujących w Warszawie, a dojeżdżających. W moim przypadku wyjazd do Warszawy wymaga naprawdę dobrego powodu i taki powód dzięki moim przyjaciołom się znalazł. Tym razem to nie ja przecierałam szlaki i zachęcałam do odwiedzin w jakimś miejscu, ale udawałam się czyimiś śladami. Miejsce, które tak poruszyło moją przyjaciółkę, a zrobiło ogromne wrażenie na mnie to <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Niewidzialna wystawa </b><a href="http://niewidzialna.pl/"><span style="color: blue;">http://niewidzialna.pl</span></a><o:p></o:p></span></span><br />
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Nie jest to oryginalny pomysł, bo pierwsza taka wystawa, jak podano na stronie Wystawy, powstała w 2007 w Budapeszcie. Nie ma to jednak znaczenia, bo w Polsce takich lub podobnych miejsc nie ma.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Wystawa jest okazją do poznania świata osób niewidomych, sprawdzenia innych niż wzrok zmysłów, spojrzenia od innej strony na to czym jesteśmy obdarzeni. Dawno nie znalazłam się w totalnej ciemności i nie miałam okazji w pełni się skoncentrować. Co „zobaczyłam” (tego czasownika żadne z nas, osób widzących, nie potrafiło nawet tylko na czas zwiedzania odrzucić) na Wystawie? Tego, zgodnie z prośbą prowadzących Wystawę, zdradzić nie mogę. Mogę powiedzieć tylko, że zawierzyłam słuchowi, dotykowi, węchowi… Nie było łatwo, ale na pewno niezwykle, interesująco i zmysłowo. W naszej drodze przez świat niewidomych poprowadzili nas fantastycznie ludzie, gotowi odpowiadać na wszystkie pytania, mające poczucie humoru i pięknie brzmiące głosy (przepięknie). Wrażenia? Moje pełne ahów i ochów i odczucie, że to nie najgorsze co może nas w życiu spotkać, choć na pewno nie najłatwiejsze. Przyjaciółka miała odmienne odczucia, raczej z gatunku „to straszne”. Nieważne co poczujecie po odwiedzeniu Wystawy, na pewno poczujecie, zmienicie zdanie o swoim życiu i<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>o tym co ważne. Zabierzcie ze sobą przyjaciół, rodziców, dzieci, to na pewno będzie zadziwiających 90 minut (w tym 0,5 godz. w ciemnościach). </span><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1ELz5-nqs-qz5aXo9Cr2zyQm-Km7erIAtZrp1clICV6HJwtbn4ytTYMdbi7krBlkJrlGlotbGdLXNux3jpbAcaXw9eqhqsI85L8VbczgiTlW-TsHM2ifPQ0fDG82x55nwOHRoyjLdnQk/s1600/thumb.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1ELz5-nqs-qz5aXo9Cr2zyQm-Km7erIAtZrp1clICV6HJwtbn4ytTYMdbi7krBlkJrlGlotbGdLXNux3jpbAcaXw9eqhqsI85L8VbczgiTlW-TsHM2ifPQ0fDG82x55nwOHRoyjLdnQk/s320/thumb.jpg" width="245" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 10pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Fot.
yankodesign.com <br />za: </span><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"><a href="http://technow.pl/telefon-komorkowy-na-jezyk-braille%E2%80%99a"><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="color: blue;">http://technow.pl/telefon-komorkowy-na-jezyk-braille%E2%80%99a</span></span></a></span></td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span> </div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Rezerwacji można dokonać na stronie, jeśli tego nie zrobicie, to być może będziecie musieli poczekać, bo co 15 minut wchodzą na Wystawę maksymalnie 8-osobowe grupy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Cena: warta każdej minuty (21/16 w tygodniu; 25/21 w weekend kupując online, na miejscu ceny wyższe o 3zł).<o:p></o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Ocena: *****<o:p></o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"><o:p> </o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Do kompletu: na miejscu można coś przekąsić lub napić się ciągle wypatrując w mroku jakichkolwiek znaków. Wydawało mi się, że w większych miastach można odwiedzić restauracje organizujące kolacje w ciemnościach. Z tego co udało mi się ustalić to w Łodzi Restauracja TiTi organizuje raz na jakiś czas kolacje. (najbliższa 28 września <a href="http://www.titi.com.pl/kolacja-w-ciemnosci/">http://www.titi.com.pl/kolacja-w-ciemnosci/</a>) W Warszawie można było spróbować, czy „jemy” także oczami w Dans le Noir, ale nie jestem w stanie odnaleźć tej restauracji (odnośnik <a href="http://www.danslenoir.com/novotelwarsaw/?l=pol"><span style="color: blue;">http://www.danslenoir.com/novotelwarsaw/?l=pol</span></a> zawiera info dla… 2008 roku!). Posiłek w kompletnych ciemnościach można spożyć w Poznaniu (<a href="http://www.darkrestaurant.pl/witamy.php"><span style="color: blue;">http://www.darkrestaurant.pl/witamy.php</span></a><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>, opinie <a href="http://kuchniaslonia.blogspot.com/2013/01/jedzenie-w-ciemnosci-czyli-dark.html"><span style="color: blue;">http://kuchniaslonia.blogspot.com/2013/01/jedzenie-w-ciemnosci-czyli-dark.html</span></a>; zestaw 60-120zł) – chętnie się wybiorę, to musi być naprawdę niezwykłe, choć wiem, że sporo z moich znajomych nie zjadłoby niczego czego wcześniej nie widziało. Pamiętam efekt, jaki wywołało podanie na pewnym hallowin-owym przyjęciu „dżdżownic” z ciemnej galaretki, czy grobów (czarne pokruszone oreo… ale o tym kiedy indziej). Wniosek: ludzie lubią wiedzieć co jedzą, a nawet jak wiedzą, to jeśli nie widzą, to może nie być łatwo.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Jako, że nie znalazłam restauracji w której można by spożyć jedzenie w ciemnościach postawiłam na innego typu jedzeniowe szaleństwo: lody w przedziwnych smakach. Od dawna marzyły mi się lody pomidorowe, a w necie udało mi się znaleźć informacje o włoskiej lodziarni w Warszawie, która specjalizuje się w niezwykłościach. Niestety na Nowym Świecie wspomniana lodziarnia już nie istnieje, a brak było wskazówek gdzie jest przeniesiona. Dopiero w domu znalazłam informację, że Limoni Canteri 1952 <a href="https://www.facebook.com/limoni1952"><span style="color: blue;">https://www.facebook.com/limoni1952</span></a> mieści się teraz na Zwycięzców oraz na Dąbrowskiego (na pieszo raptem 10 minut</span><span style="font-family: Wingdings; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-char-type: symbol; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: Wingdings;"><span style="mso-char-type: symbol; mso-symbol-font-family: Wingdings;">L</span></span><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">), a więc lody buraczkowe, marchewkowe, czy piwne muszą poczekać „sarà prossima volta”…<o:p></o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"><o:p> </o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">W następnym odcinku o innych miejscach w W-wie, nadziejach
i rozczarowaniach…</span></div>
</span><br />
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<br /></div>
Zakręconahttp://www.blogger.com/profile/13286129155878199760noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3783456345513227048.post-58711850745100055072013-09-12T23:44:00.000-07:002013-09-19T10:53:30.955-07:00Zakręcone miejsca: Częstochowa - Muzeum Produkcji Zapałek, Muzeum Wyobraźni/Fabryka snów<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Częstochowie, w kolejnym po Muzeum Chleba, Ciekawostek i Szkoły oraz Kopalni Guido punkcie na Szlaku Zabytków Techniki, w <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Muzeum Produkcji Zapałek w Częstochowie </b>(<a href="http://www.zapalki.pl/"><span style="color: blue;">www.zapalki.pl</span></a> ). </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Od dawna chciałam zwiedzić to muzeum, dzięki uzyskanym wcześniej w Internecie informacjom (przepiękna i profesjonalnie zrobiona strona internetowa) nie wycofaliśmy się ze zwiedzania, bo prawdę mówiąc, okolice fabryki trochę straszą. Trzeba też trochę odwagi żeby do stać się do Muzeum, nie wchodzi się do środka, ale należy zadzwonić do bramy i poczekać aż któryś z pracowników wpuści nas do środka. A później, później przenosimy się w czasie, przynajmniej dwie, trzy dekady wstecz. Odrapane ściany, specyficzny zapach, szkolne ławki rodem z sali gimnastycznej, nie najszczęśliwiej udostępniona kolekcja filumenistyczna (etykiet zapałczanych), mocno amatorska „sala kinowa”, a drugiej strony niezwykli ludzie, którzy pracowali w Fabryce i walczyli o jej utrzymanie, wiedza na temat zapałek, ich produkcji oraz pełen, sprawny (niestety nieczynny) park maszynowy. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Teraz już wiem dlaczego dzielono zapałki na czworo, dlaczego dziewczynka sprzedawała zapałki, a nie pudełka zapałek, dlaczego zapałki robione na starych maszynach są lepsze od tych robionych na nowych, że łepek zapałki nie jest z siarki, a sama zapałka jest… niepalna oraz że normalne jest że fabryki zapałek co jakiś czas stoją w ogniu. Ogromne wrażenie robi także film pokazywany przed zwiedzaniem, tak trzyminutowy z pożaru fabryki, jak i z procesu produkcji, a także wystawa rzeźb z jednej zapałki Anatola Karonia (majstersztyk, a do tego nazwy rzeźb!, zobaczcie sami: <a href="http://anatolkaron.pl/rzezby.html">http://anatolkaron.pl/rzezby.html</a> ).<o:p></o:p></span></span></div>
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"><div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUcOk-GGKzlpeyYIVl8HvrKrekvahNkgCTQMaUNjdYA03H7NpjlgXsxVACkIjO9BeIoQE_1hKsRK0_ESsbp5OBWlT2kApHg2h_tm6V_rsTr6jn8KJDmnr7j3IdsTGNtVjVAyZXrZ7M1OQ/s1600/zapa%C5%82ki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="228" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUcOk-GGKzlpeyYIVl8HvrKrekvahNkgCTQMaUNjdYA03H7NpjlgXsxVACkIjO9BeIoQE_1hKsRK0_ESsbp5OBWlT2kApHg2h_tm6V_rsTr6jn8KJDmnr7j3IdsTGNtVjVAyZXrZ7M1OQ/s320/zapa%C5%82ki.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://www.zapalki.pl/">www.zapalki.pl</a></td></tr>
</tbody></table>
</div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEga7CvI4oDAnY9oIlI2C-0XhjW6Gzichhh3tAW72XKsC3N_D7U1G1os2yxCdTb2_6j3IlUX4Tv6VN81GnURdom9Q_Yp8Lk9Kg00EfOI8cuPiqbvZ21rYhezfINEMOz_-g6dWUaYF1HH1-E/s1600/swiat.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEga7CvI4oDAnY9oIlI2C-0XhjW6Gzichhh3tAW72XKsC3N_D7U1G1os2yxCdTb2_6j3IlUX4Tv6VN81GnURdom9Q_Yp8Lk9Kg00EfOI8cuPiqbvZ21rYhezfINEMOz_-g6dWUaYF1HH1-E/s320/swiat.jpg" width="257" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Świat Anatola Karona <a href="http://anatolkaron.pl/rzezby.html">http://anatolkaron.pl/rzezby.html</a></td></tr>
</tbody></table>
</div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Można także zrobić zapałczane zakupu w muzealnym sklepiku.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Kolejne miejsce, któremu przydaliby się inwestorzy i mielibyśmy perełkę. Jeśli ktoś chce dobrze zainwestować, to akurat to muzeum może rozkwitnąć.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Czas zwiedzania wg informacji na stronie: godzina, <span style="mso-spacerun: yes;"> </span><o:p></o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Cena biletu: 10/5 zł (jak na to co można zobaczyć, to bardzo bardzo bardzo mało)<o:p></o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Ocena… wysoka, a nawet bardzo wysoka i żal, że zabrakło inwestorów, dzięki którym nie tylko pasjonaci potrafiliby docenić to miejsce<o:p></o:p></span></div>
<br />
</span><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Po odwiedzeniu Muzeum produkcji zapałek, udaliśmy się w jeszcze jedno miejsce. Trafiliśmy do niego jedynie
dzięki billboardowi przy autostradzie Kraków-Katowice (billboard z ciekawą grafiką
i dwoma słowami: <strong>Muzeum Wyobraźni</strong>).
Magia słowa „muzeum” sprawiła, że postanowiliśmy sprawdzić, cóż to. W
Internecie znaleźliśmy właściwą stronkę <a href="http://www.setowski.com/"><span style="color: blue;">http://www.setowski.com</span></a>.
Druga nazwa tego miejsca: <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Fabryka snów</b>
brzmiała równie dobrze jak Muzeum wyobraźni i w połączeniu z bajkowym światem,
który ujrzeliśmy w necie oraz faktem, że i tak zmierzaliśmy do Częstochowy ściągnęła
nas na ulicę Oławską. Niestety nie zauważyliśmy szyldu (faktycznie był i to
całkiem spory, nie przyciągał jednak wzroku może ze względu na brak kolorytu).
Budynek Muzeum, to szczytowa część szeregowca, więc chwila zwątpienia była, no
ale skoro już byliśmy… Drzwi, bez przerywania rozmowy telefonicznej, otworzyła
nam kobieta, która zdziwiła się, że nie uprzedziliśmy o naszej wizycie (na
stronie nie ma słowa o konieczności umawiania się. Dalej nie przerywając
rozmowy wpuściła nas do środka, czyli do galerii Tomka Sętkowskiego. Mimo małej
ilości obrazów (mają one wrócić pod koniec września) magiczny świat artysty
wciągnął nas do środka i nie chciał wypuścić. Miejsce, które spokojnie na listę
zakręconych można wpisać. Jeśli macie wątpliwości to zajrzyjcie na stronkę
Tomka Sętkowskiego i zobaczcie, czy to Wasze klimaty, a w realu spodziewajcie
się magii pamiętając, że obie piękne nazwy są zabiegiem marketingowym.</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8VsAurDtn5kp66jXadAOW24z8GuIm_dguMqMyhoG3-yLfZcoVuSNHuwdUXRhlmnZfH59Sos1Q02SR6egyvxt9XHyIl5LBZoOKirhiUeu99cdkKlRhKLfm3c8zWFe6h6sLX9ila6t9hGI/s1600/27m.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8VsAurDtn5kp66jXadAOW24z8GuIm_dguMqMyhoG3-yLfZcoVuSNHuwdUXRhlmnZfH59Sos1Q02SR6egyvxt9XHyIl5LBZoOKirhiUeu99cdkKlRhKLfm3c8zWFe6h6sLX9ila6t9hGI/s1600/27m.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tomek Sętkowski: <a href="http://www.setowski.com/content.php?ContentId=10">http://www.setowski.com/content.php?ContentId=10</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />Zakręconahttp://www.blogger.com/profile/13286129155878199760noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3783456345513227048.post-84055315981531125802013-09-12T13:36:00.003-07:002013-09-19T02:43:37.727-07:00Zakręcone miejsca: Radzionków - Muzeum Chleba, Zabrze - Kopalnia Guido<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt;">
<span style="font-family: Calibri;">Pod koniec sierpnia pojechaliśmy na
Podhale. Mimo miłości do gór od dłuższego czasu unikamy Tatr ze względu na
ilość turystów. Tak na marginesie, w te wakacje uzyskaliśmy potwierdzenie, że
słusznie wybieraliśmy alternatywne warianty górskie (głównie Dolomity).
Chodzenie po górach czując oddech innych turystów na karku kłóci się z ideą
odpoczynku w górach, oderwania od świata, ucieczką do natury. A wracając do
tematu, skorzystaliśmy z okazji, i po drodze (Łódź-Mursasichle), postanowiliśmy
pozwiedzać. Jakoś tak się złożyło, że podróżowaliśmy z pełnym składem, czyli w pięć
dorosłych osób. Plan obejmował tylko dwie pozycje: Muzeum chleba oraz Kopalnię
Guido.</span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">W obu miejscach dokonałam
stosownych rezerwacji. O ile w przypadku muzeum nie było to niezbędne, to do
kopalni praktycznie się bez rezerwacji nie dostaniecie (o tym poniżej).</span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Muzeum chleba, a właściwie <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Muzeum Chleba, Ciekawostek i Szkoły</b> (</span><a href="http://www.muzeum-chleba.pl/"><span style="color: blue; font-family: Calibri;">http://www.muzeum-chleba.pl/</span></a><span style="font-family: Calibri;">) mieści
się <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">w Radzionkowie</b>. W wakacje nie
spotkaliśmy tłumów, ale – wg informacji założyciela Pana Piotra Mankiewicza – w
roku szkolnym można naliczyć od kilku do dwudziestu autokarów dziennie. Pewnie
więc warto zrobić rezerwacje. My dotarliśmy przed czasem, ale kilka osób czekało
ze zwiedzaniem na nas. Do muzeum wchodzi się przez salę, w której prowadzona
jest sprzedaż profesjonalnych maszyn i urządzeń dla gastronomii. Gdyby nie to,
że na nas czekano pewnie utknęłabym przy mieszałkach, formach oraz całej masie
nieznanego mi sprzętu (właśnie zajrzałam na stronę wspomnianej firmy ”IZI”
Mankiewicz </span><a href="http://www.mankiewicz.pl/"><span style="color: blue; font-family: Calibri;">www.mankiewicz.pl</span></a><span style="font-family: Calibri;"> <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>i… nie mogę się oderwać: gotowanie jest jedną
z moich pasji, maszyna do granity 6.900 netto – chyba nie sprawię sobie takiej
zabawki;),półprofesjonalny mikser 5l 1.800zł. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Nie spodziewałam się, że aż tyle kosztuje
wyposażenie piekarni!!! Przesiewacz do mąki 8.300zł, dzielarka 3.500, mikser
110l 29.000, zmywarka do koszy 26.000). </span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Zostaliśmy jednak porwani i
usadzeni przed ekranem telewizora. Niestety film dotyczący chleba (to jedyne
niestety w całym zwiedzaniu, szkoda, że na samym początku) był patetyczny jak
Kronika filmowa (poprzedzała ona jednak właściwy film). W trakcie pokazu zerkaliśmy
raz po raz na siebie zastanawiając się, czy to nie żart, ale tak nie było.
Spostrzegawcze oko dostrzegło także, że sztucznie rozmnożono długość obrazu
filmowego, jako że kilka scen powtarzało się. </span></div>
<br />
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Po filmie na oprowadzanie po muzeum zabrał nas sam właściciel – Pan Minkiewicz. Miejsce to niewątpliwie nie tylko powstało, ale i żyje dzięki niemu. W muzeum, na szczęście – to moje osobiste zdanie, nie ma żadnych, albo prawie żadnych opisów prezentowanych eksponatów. Zamiast tego dobry duch tego miejsca co i rusz rzuca pytaniami jak z Seksmisji „Do czego służył ten przedmiot, siostry!” przy czym nie pasowałoby dokończenie cytatu „Nie ma chyba potrzeby tłumaczyć”. Mimo, że w naszej tylko jedna osoba urodziła się w czasie zmiany systemu, to w większości przypadków wysilaliśmy nasze mózgi do ciężkiej pracy umysłowej w celu odnalezienia właściwej odpowiedzi. Pierwsze narzędzia, które obejrzeliśmy służyły do prania (tara, maglownica, „pralka bąbelkowa” na kiju). Nawet o ile potrafiliśmy przy niektórych podać prawidłowo nazwy, to nie wiedzielibyśmy jak ich użyć! Wśród kolekcji Pana Minkiewicza znalazły się filiżanki dla wąsaczy (odkryłam, że w ofercie ma takowy wzór Fabryka AS Ćmielów o której pisałam przy okazji Żywego Muzeum Porcelany, http://www.as.cmielow.com.pl/pl/3/sklep/1/13/-/1107/ Ciekawe, że firma chwali się, że jest to eksperyment artystyczny z 1937 roku. Skoro filiżanka Pana Piotra Mazurka <a href="http://www.trojmiasto.pl/skarby_niezwykle/Kubek-dla-wasaczy-Piotr-Gdansk-s35.html"><span style="color: blue;">http://www.trojmiasto.pl/skarby_niezwykle/Kubek-dla-wasaczy-Piotr-Gdansk-s35.html</span></a> przetrwała dwie wojny, to pomysł na tego typu rozwiązanie musiał pojawić się wcześniej. Cena filiżanki, bagatela, 400zł, no ale to ręczna robota, no i porcelana. Moja lepsza połowa będzie musiała wycierać wąsy tak jak to dotychczas czyniła:)), filiżanki do picia chudego lub tłustego rosołu, różnego rodzaju foremki do ciast, maszynka do karmelków (przypominająca o niedawnej wizycie w Manufakturze Cukierków <a href="http://www.manufaktura-cukierkow.pl/"><span style="color: blue;">http://www.manufaktura-cukierkow.pl/</span></a> - więcej o niej „wkrótce”, na Tablicy znalazłam taką maszynkę <a href="http://tablica.pl/oferta/maszynka-do-wyrobu-cukierkow-landrynek-lizakow-ID38vtx.html"><span style="color: blue;">http://tablica.pl/oferta/maszynka-do-wyrobu-cukierkow-landrynek-lizakow-ID38vtx.html</span></a> , ale 2500zł to za dużo jak na gromadzenie eksponatów), miedziane prysznice z przepływowym ogrzewaczem wody na węgiel, piec chlebowy i setki innych eksponatów, co jeden to bardzie fascynujący za sprawą właściciela.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">W części muzeum związanej ze szkołą Pan Minkiewicz posadził nas do ław szkolnych, obwieścił dzwonkiem lekcję i poświęcił lekcję bieliźnie męskiej i damskiej. Warto zobaczyć spodnie, czy majtki z klapą – może i one wrócą kiedyś do łask?;) Notatki z lekcji można było sporządzać na tabliczkach używając kamiennych rysików. Moje rówieśnice, ale i nasze mamy, oglądając i dotykając tych eksponatów mają pewnie przed oczami scenę z Ani z Zielonego wzgórza kiedy rozbija tabliczkę na głowie Gilberta Blythe.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Mieliśmy także możliwość zrobienia własnej bułki zaplecionej w warkocz, którą na koniec każdy ze smakiem spałaszował (generalnie wypiek jest dedykowany dzieciom, ale bez tych bułek muzeum chleba byłoby bardzo od niego odległe, więc proście o wypiek).<o:p></o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Już na odchodne Pan Minkiewicz podrzucił nam zagadkę, która dla mnie była z gatunku nierozwiązywalnych, a którą mąż mojej przyjaciółki rozbroił w 20 sekund.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Cena dla osób indywidualnych 14 zł.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Moja ocena ****+: szkoda, że nie można zobaczyć przynajmniej niektórych cudeniek związanych z wypiekiem w działaniu, że film jest tak „nieczasowy”, że robi gorzej a nie lepiej idei wartości chleba oraz że tak mało chleba w chlebie <o:p></o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"><o:p> </o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Wizyta w Muzeum Chleba, Ciekawostek i Szkoły tak się przeciągnęła, że do Kopalni Guido (</span><span style="color: #333333; font-family: "Helvetica","sans-serif";"><span style="font-size: x-small;">Muzeum Górnictwa Węglowego; </span></span><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"><a href="http://www.kopalniaguido.pl/"><span style="color: blue;">www.kopalniaguido.pl</span></a> ) w Zabrzu dojechaliśmy z 7 minutowym spóźnieniem. Mieliśmy zrobioną rezerwację na godzinę 13.00, a o 13.07 Pani pracująca w kasie obsztorcowała nas, że się spóźniliśmy i dopiero po krótkiej dyskusji zaczęła załatwiać możliwość dołączenia do grupy z 13.00, która zdążyła zjechać na poziom 320. Gdyby nie to, że poza lepszą połówką towarzyszyły mi jeszcze trzy znajome pewnie podziękowałabym i odwiedzilibyśmy inną kopalnię, bądź atrakcję z listy Szlaków Zabytków Techniki www.zabytkitechniki.pl, gdzie obsługa potraktowałaby nas uprzejmiej.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Złe pierwsze wrażenie wymazał skutecznie i to już w pierwszym minutach oprowadzający nas przewodnik, były górnik. Trasa na poziomie 320 sprawiła na nas wrażenie. Nasz przewodnik, dzięki swojemu doświadczeniu, ale także maszynom, które są uruchamiane w trakcie zwiedzania, przekonał każdego sceptyka, że praca górnika to naprawdę ciężki kawałek chleba (w co ani przez chwilę nie wątpiłam)a wszystko to z humorem, na luzie, a jednocześnie bardzo, ale to bardzo profesjonalnie. Nie było pytania na które nie uzyskalibyśmy odpowiedzi. Na 2,5 kilometrowej trasie usłyszeliśmy huk wentylacji (bez pracujących maszyn trudny do wytrzymania choćby i chwilę), zobaczyliśmy pracujące przenośniki i przejechaliśmy się<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>górniczą kolejką podwieszaną, przez chwilę także znaleźliśmy się w kompletnych ciemnościach.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Po dwóch godzinach dotarliśmy do końca trasy, który wypada w… pubie K8. Gdyby nie dudniąca muzyka techno i świadomość, że winda wynosząca na powierzchnie odjeżdża co pół godziny być może zostalibyśmy tam na obiad.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">UWAGA: konieczne rezerwacje (no i nie ważcie się spóźnić), <o:p></o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">cena biletów dla poziomu 320: 26/21 zł w tygodniu, 28/23 w weekend, bilet łączony poziom 170 i 320 odpowiednio 36/31 i 38/33.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background: white; line-height: 140%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11pt; line-height: 140%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Ocena ****+ (gdyby nie Pani w kasie…)</span></div>
Zakręconahttp://www.blogger.com/profile/13286129155878199760noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3783456345513227048.post-26721987278755361872013-09-11T12:32:00.000-07:002013-09-19T02:42:25.388-07:00Zakręcone miejsca: okolice Kazimierza Dolnego<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Kilka dni temu zabrałam moich najbliższych na dwudniową wycieczkę. Plan był taki, żeby wszyscy byli zadowoleni w związku z tym w programie pojawiła się wizyta w winnicy obejmująca degustację, odwiedziny w Ćmielowie w Żywym Muzeum Porcelany, Muzeum nietypowych rowerów i Muzeum Pijaństwa w Gołębiu oraz Farma Iluzji. To kolejna podróż w poszukiwaniu miejsc nietypowych, niezwykłych, ekstrawaganckich i niekoniecznie znanych.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Wpierw dotarliśmy do <strong>Ćmielowa do Żywego Muzeum Porcelany</strong>. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Zrobiłam wcześniej rezerwację, ale gdy przybyliśmy (ok. 15 minut przed czasem) grupka która się uzbierała ruszała na zwiedzanie, więc nie czekając na opłacenie biletów przemiła Pani przewodnik (bo zwiedzanie muzeum ma miejsce z przewodnikiem co - według mnie - pozytywnie wpływa na ocenę tego miejsca) zabrała nas na Wystawę Starej Porcelany. Kolekcja nie jest może imponująca, ale wystarczająca aby poznać różnice między fajansem, a porcelaną, zachwycić się delikatnością porcelany i zapoznać się ze zmianami stylistyki. Następnie udaliśmy się obejrzeć galerię van Rij ze współczesnymi dziełami niekoniecznie mającymi ścisły związek z porcelaną. Nie jestem koneserem, ani znawcą, więc potuptałam po sali, ale bez specjalnej satysfakcji. Nie wiedziałam za bardzo czy trafiliśmy do tej sali, aby zwiedzać, czy aby kupować. Pani przewodnik podawała ceny "dzieł" z kilkoma zerami oraz podpierała się nazwiskami pewnie znanymi wśród znawców sztuki, ale niekoniecznie przez przysłowiowego Kowalskiego. Przed właściwym zwierdzaniem zakupiliśmy bilety (pakiet obejmujący wystawę, galerię i muzeum: 24,9 zł normalny, 21,9 zł ulgowy, chyba najkorzystniejsza opcja, bo o ile galerię możnałoby ominąć, to łączna cena za wystawę i muzeum wyniosłaby poza pakietem odpowiednio 30 i 24 złote) i udaliśmy się do muzeum. Po wstępie przewodnika, obejrzeniu pieca i krótkiego filmu przeszliśmy do sedna żywego muzeum, czyli uczestniczenia w kolejnych, wybranych etapach produkcji porcelany. Każdy z uczestników wycieczki mógł wszystkiego dotknąć, spróbować. Dzięki tej części zwiedzania oraz wystawie starej porcelany muszę uznać to miejsce za zdecydowanie warte odwiedzenia. Szczególnie usatysfakcjonowani będą Ci, którzy lubią wszystkiego dotknąć, znać know-how, ale i dla tych którzy potrafią zachwycać się pięknymi rzeczami.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Wyjście z muzeum następuje przez sklep, co z jednej strony dla tych którym podobało się mogę zakosztować jeszcze trochę piękna, a ci którzy chcieliby pozostawać w otoczeniu pięknych rzeczy nabyć je. W zakupach "pomaga" właściciel fabryki (przynajmniej wydaje mi się, że był to właściciel), który podpiera się nazwiskami znawców przekonując, że ręcznie robione i malowane figurki są najlepszą na świecie inwestycją. Tylko brak większej gotówki (najmniejsze figurki kosztują ok. 100 zł, filiżanki, większe figurki to już koszt kilkuset i więcej złotych) przywrócił mi rozsądek (no i świadomość, że zakupów mogę dokonać w sklepie internetowym fabryki).</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Jedynym minusem jest brak możliwości robienia zdjęć. Tzn. możliwość taka istnieje, ale kosztuje to 8 zł (w przypadku naszej pięcioosobowej grupy to już wyraźny wydatek). Właściciel bardzo obawia się kopiowania wzorów. Rozumiem to, ale ktoś kto chciałby skopiować wzory zapłaciłby te 8 zł, a w dzisiejszych czasach istnieją bardzo "dyskretne" sposoby filmowania, czy robienia zdjęć. Amatorzy robiący zdjęcia mogliby tylko zachęcić do odwiedzania tego, skąd inąd, magicznego miejsca.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Aaaa... Dodatkiem do biletu jest możliwość kupienia pamiątkowego kubeczka. Niestety z Muzeum Porcelany wywozi się w takim przypadku fajansowy kubek, niespecjalnie piękny i w wątpliwej cenie 15 zł.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Teraz już wiem dlaczego porcelana jest tak droga (na 100 odlanych filiżanek do sprzedaży trafia... 8) i jak pracochłonne jest tworzenie tych cacek.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Informacje o godzinach pracy Muzeum, cenach biletów, a także sklep firmowy są dostępne na stronie </span><a href="http://turystyka.cmielow.com.pl/pl/11/strona/1/76/"><span style="font-family: inherit;">http://turystyka.cmielow.com.pl/pl/11/strona/1/76/</span></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Moja ocena **** (na *****)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">W Ćmielowie warto zajrzeć także do <u>sklepu <span style="color: black;">firmowego Zakładów Porcelany Ćmielów </span></u></span><a href="http://porcelana-cmielow.com/"><span style="font-family: inherit;">http://porcelana-cmielow.com/</span></a>. W samym sklepie ceny są... jak to ceny porcelany... Ale można obejrzeć najnowsze wzory porodukowanych w fabryce zastaw stołowych, a przy małej zawartości portfela znaleźć coś ciekawego i w dobrej cenie na kiermaszu (zastawa obiadowa dla 6 osób - 18 elementów to wydatek ok. 80 złotych, choć pewnie łatwiej skompletować mniejsze komplety, w końcu to kiermasz pozagatunkowych wyrobów).</div>
<div style="text-align: justify;">
Szkoda, że w Ćmielowie nie można obejrzeć współczesnych sposobów produkcji porcelany.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Trochę zgłodnieliśmy zwiedzając i robiąc zakupy, więc udaliśmy się do położonej w samym centrum (na przeciw Domu Kultury) restauracji. Niestety szyld nie zwrócił naszej uwagi i kilka razy pytaliśmy o drogę, mimo że znajdowaliśmy się w zasięgu wzroku, słuchu i węchu pizzeri. Pizza dobra, duża (na 5 osób dwie średnie, zgodnie z ostrzeżeniami pani wyrabiającej pizzę, okazało się zbyt dużymi) i w rozsądnej cenie (wydaje mi się, że rachunek za dwie pizze, piwo i napój nie przekroczył 80 zł).</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Z Ćmielowa udaliśmy się do Ostrowa Lubelskiego do <strong>winnicy Solaris (</strong><a href="http://www.winnicasolaris.pl/kontakt.html">http://www.winnicasolaris.pl</a>) </div>
<div style="text-align: justify;">
Skąd pomysł żeby winnic szukać w Polsce?</div>
<div style="text-align: justify;">
Obowożąc znajomych Włochów po Polsce (o tym wkrótce) odkrywałam dla siebie ciekawe informacje. Wiedziałam, podobnie jak większość Polaków, że winorośl uprawia się na zachodzie naszego cudownego kraju. Poszukując winnic natnęłam się na publikację „Winnice w Polsce. Wszystko o enoturystyce" Ewy Wawro. Znajduje się w niej mapka sytuująca wybrane polskie winnice z której dowiedziałam się, że winnice są i w województwie lubelskim, nie koniecznie lubuskim (kiedy opowiadałam o naszej wycieczce, często niejako automatycznie znajomi mnie poprawiali, kiedy wspominałam o winnicach). Jako że "bardziej po drodze" był mi wschód niż zachód, a pozostali uczestnicy kochają wino, więc przeczesałam internet w poszukiwaniu winnicy (pomocna okazała się m.in strona <a href="http://www.winiarzempw.pl/winnice.php">http://www.winiarzempw.pl/winnice.php</a> oraz <a href="http://www.naszewinnice.pl/polskie-winnice/prezentacja-winnic">http://www.naszewinnice.pl/polskie-winnice/prezentacja-winnic</a>), którą moglibyśmy zwiedzić, ale i dokonać degustacji. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wybór (a właściwie brak wyboru, bo w ciągu tygodnia przygotowań nie udało mi się skontaktowac z innymi właścicielami) padł na Solaris i... to był baaaaardzo dobry wybór. Winnica liczy tylko 400 akrów, ale właściciel - Pan Maciej Mickiewicz - uprawia na nich 8 szczepów winorośli. Nie trzeba być znawcą win, żeby znaleźć się pod urokiem tego miejsca. Początek września to okres dojrzewania część szczepów, które swobodnie i na zaproszenie właściciela próbowaliśmy. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ten rok był wyjątkowo dobry i winogrona są niesamowicie słodkie, można było przez chwilę zapomnieć gdzie się znajdujemy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po krótkiej wycieczce po winnicy trafiliśmy do piwniczki, starej, pięknie odrestaurowanej obórki. Pan Maciej szczegółowo i cierpliwie odpowiadał na nasze pytania odnośnie procesu produkcji, prowadzenia winnicy, jej powstawania... Przy dwóch butelkach białego wina (Hibernal 2012, Seblanc 2012) oraz jednej czerwonego (Regent) zakąszanych serami, przepyszną wędliną, oliwkami (niestety sprowadzanymi;) i pieczywem niesamowicie szybko minęły nam grubo ponad dwie godziny (koszt przy pięciu osobach 30 zł od osoby). Miejsce i właściciel zaczarowały nas. Na pewno będziemy namawiać naszych przyjaciół do wycieczek (oczywiście z nami) do tej, a może i innych winnic. Najbliższa okazja to wrześniowe i październikowe zbiory, a kolejna bardzo dobra to majowe Święto wina w Janowie Lubelskim.</div>
<div style="text-align: justify;">
"Na drogę" zakupiliśmy kilka butelek (również dla włoskich niedowiarków) i ruszyliśmy do Chodela gdzie zamówiłam noclegi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Moja ocena ***** (na *****) </div>
<div style="text-align: justify;">
Niestety wybór gospodarstwa agroturystycznego (Na skraju lasu, <a href="http://agro.chodel.com/">http://agro.chodel.com/</a>) nie należał do najlepszych. Otrzymaliśmy inne niż zamawialiśmy pokoje, a standard i czystość tak pokoi jak i wspólnych łazienek nie tylko nie powalały, ale wręcz psuły radość z wyjazdu (cena 35 zł za osobę w pokoju dwu- oraz w 3-osobowym<strong>).</strong> Na szczęście spędziliśmy tam tylko jedną noc. Nie zachęcam. Nazwa "Na skraju lasu" obiecująca koniec świata też nie odpowiada prawdzie, choć akurat nie to było największym minusem tego gospodarstwa.</div>
<div style="text-align: justify;">
Właściciel winnicy Solaris wspominał nam o innym gospodarstwie w Opolu Lubelskim (<a href="http://www.umichasi.pl/">http://www.umichasi.pl/</a>) i tam następnym razem spróbujemy się zatrzymać.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
I jedno zaskoczenie: Kaziemierz Dolny, piątek, godz. 21-22, rynek... cisza, spokój... O tej porze spodziewałam się tłumu turystów, stąd też wybór noclegu w Chodelu. O 21 wszystkie kawiarnie były otwarte, tylko tylko że puste. W menu wybranej przez nas kawiarni były tylko ciasta i lody, z tym, że na początku weekendu nie było ani pierwszych, ani drugich (tzn. ledwie wystarczyło na 4 porcje...). Może turyści wybrali inne miejsce?</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Pierwszą sobotę września rozpoczęliśmy wizytą w <strong>Gołębiu </strong>u Pana <strong>Józefa Majewskiego w Muzeum Nietypowych Rowerów </strong>oraz znajdującego się w tym samym miejscu <strong>Muzeum Pijaństwa. </strong>W Panu Majewskim zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Dawno nie spotkałam pokrewnej mi duszy i kogoś tak zakręconego. Muzeum to nazwa na wyrost zarówno w przypadku rowerów jak i pijaństwa, bo to raczej kolekcje, nazwa jest jednak marketingowo doskonała. Przed nami gościła u Pana Majewskiego grupa nauczycieli z Łodzi, którzy bawili się wyśmienicie. My poczekaliśmy aż cała grupa wybawi się (jeśli macie napięty plan zwiedzania to polecam wcześniejsze umówienie się) i doczekaliśmy się spotkania z człowiekiem kolorowym, posiadającym niesamowitą wiedzę o rowerach i ich budowie, majesterkowiczem i emerytowanym nauczycielem, który odsłaniał nam sekrety rowerów demonstrując jazdę na co najmniej 20 egzemplarzach, z których części nie spotka się nigdzie, albo niezwykle rzadko. Były więc rowery poziome, pionowe, bez łańcucha, przeciwnie skrętne (poprowadzenie takiego cacka było niezłym wyzwaniem), riksze i "riksze", tandem, ze skrętną kierownicą i ze skrętnym tylnym kołem, galopujące, ze specyficznie zamontowanymi kołami... A do tego rowery masowej produkcji, które można znaleźć raczej na filmikach z you tube niż w sklepach, czy tym bardziej na ulicach. Z komercyjnej produkcji (bo duża część rowerów z kolekcji Muzeum to produkcje właściciela muzeum) wypróbowaliśmy m.in.:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Giant Revive (<a href="http://www.giant-bicycles.com/en-us/bikes/lifestyle/600/28460/">http://www.giant-bicycles.com/en-us/bikes/lifestyle/600/28460/</a>) sprawdziłam ceny w Polsce używanych 1300-1700 zł (<a href="http://sprzedajemy.pl/rower-miejski-giant-revive,5090232">http://sprzedajemy.pl/rower-miejski-giant-revive,5090232</a>), wygodnie się siedzi, ale trzeba nauczyć się prowadzenia, gdyż rower bardziej czuły na skręty niż te standardowe, na plus to że mniejszy wysiłek wkłada się w pedałowanie;</div>
<div style="text-align: justify;">
- składak Strida (<a href="http://www.strida.pl/strida/MODELE.html">http://www.strida.pl/strida/MODELE.html</a>), który zachwycił nas łatwością składania, stylistyką, cudeńko, z tym, że poza szaloną ceną (nowy ok. 3000 zł, a używane na allegro ok. 2000)</div>
<div style="text-align: justify;">
- Trikke (<a href="http://trikke-poland.pl/">http://trikke-poland.pl/</a>) na którym od dawna chciałam się przejechać. Wersja HPV niestety nie jest łatwa do okiełzania:( A na kupno niestety w tej chwili mnie nie stać, szczególnie gdyby miał on pozostać tylko zabawką. Na elektryczną bym się zdecydowała od razu (oczywiście gdyby był w zasięgu mojego portfela).</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli zastanwiacie się nad kupnem jakiegoś szalonego roweru to koniecznie udajcie się do Gołębia żeby:</div>
<div style="text-align: justify;">
1) spróbować jak się na nim jeździ</div>
<div style="text-align: justify;">
2) posłuchać rzetelnej opinii i rady Pana Majewskiego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Właściwie to nie rozumiem dlaczego firmy produkujące rowery nie oddają ich do testowania Panu Majewskiemu. Myślę, że wcale nie mała część odwiedzających Muzeum zdecydowałaby się lub bardziej świadomie podjęłaby decyzję co do kupna nowego jednośladu, co na pewno wpłynęłoby na sprzedaż rowerów. </div>
<div style="text-align: justify;">
Będę gorąco kibicować żeby do Muzeum trafiało jak najwięcej gości, żeby producenci i dealerzy wykorzystali świetną okazję do promocji, no i żeby znalazł się inwestor który pozwoli temu szalonemu człowiekowi i miejscu rozbłysnąć takim światłem na jakie zasługuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Moja ocena *****+, będę powracać</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie zwracajcie uwagi na zdjęcia obórki, albo na to że rowery są odrapane. O magii tego miejsca decyduje człowiek, jego poczucie humoru, podejście do odwiedzających, zaangażowanie, no i... same rowery.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Po zakończeniu wizyty w Muzeum nietypowych rowerów, zajrzeliśmy z Panem Majewskim no Muzeum pijaństwa z kolekcją pustych (w większości), ale oryginalnych botelek. Najważniejszy jest komentarz "kustosza" i dobrego ducha tego miejsca oraz jego przesłanie "móc to chcieć" - Ci którzy narzekają na brak pracy, po prostu nie chcą niczego dla siebie znaleźć. Ja biorę sobie głęboko do serca przesłanie Pana Majewskiego i wkrótce napiszę o moim pomyśle na życie, na pewno także o różnych szalonych zabawkach dla dorosłych.</div>
<div style="text-align: justify;">
Cena... za niska, ale sami to ocenicie, my zamiast umieszczonych w cenniku 30 minut spędziliśmy 3,5 godziny, które minęły w mgnieniu oka.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Z Muzeum pomknęliśmy na <strong>Farmę Iluzji do Woli Życkiej (</strong><a href="http://www.farmailuzji.pl/Oparku.html">http://www.farmailuzji.pl</a>). Jadąc od strony Puław ostatnie restauracje są w Dęblinie, ale na Farmie znajdziecie punkty gastronomiczne, można także przywieźć coś na grila (dużo miejsc, wszystkie bezpłatne). Nie spodziewałam się aż takiego rozmachu i takiej ilości ludzi!!! Tam zrozumiałam dlaczego Kazimierz Dolny świecił pustkami;) Fantastyczne miejsce tak dla samych dzieci, rodziców z dziećmi, jak i całkiem dorosłych, nawet tych którzy zatracili w sobie wewnętrzne dziecko. </div>
<div style="text-align: justify;">
Bardzo przemyślana inwestycja, z niespotykanym, jak na nasz kraj, rozmachem i pomysłem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Do ciekawszych miejsc należą położone zaraz przy wejściu <u>Muzeum Iluzji </u>(kolejne miejsce nazwane muzeum, choć jeśli nim jest to tylko w tym pozytywnym znaczeniu). Lustra (w tym weneckie), hologramy tak realistyczne, że każdy chce sprawdzić, czy to możliwe (a ja zaczynam wierzyć, że jeszcze za mojego życia będę oglądać TV w prawdziwym 3D z możliwością obejrzenia obiektu z każdej strony), krzywe zwierciadla... Nawet jeśli ktoś "już to widział" będzie pod wrażeniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przed Muzeum Iluzji kącik <u>głowa na talerzu</u> - koniecznie się tam wczołgajcie i róbcie zdjęcia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<u>Latająca Chata Iluzji </u>robi wrażenie już z zewnątrz, ale wewnątrz to istny hardcore! Tabliczka przed wejściem ostrzega osoby mające różne problemy zdrowotne, że wrażenia z domku mogą być dla co poniektórych zbyt intensywne i... nie ma w tym nic przesady. Ledwo trzymałam się na nogach mimo, że kocham stanie na krawędzi i adrenalinę w praktycznie każdej postaci (o tym w przyszłości). Wewnątrz oczywiście kilka obowiązkowych zdjęć, które nie oddadzą wrażeń jakie odbiera nasz mózg w tym niezwykłym miejscu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Odwiedzając Farmę warto przyjrzeć się z pozoru banalnym planszom nazwanych szumnie <u>Ścieżką złudzeń</u>. Na pewno można znaleźć to w internecie, i co więcej warto to zrobić, ale ile razy mamy okazję dzielić się wrażeniami z bliskimi z tego co widzieliśmy w tym samym czasie, a nie przesyłając sobie linki...</div>
<div style="text-align: justify;">
Cała nasza jak najbardziej dorosła piątka (28-64 lata) szła z otwartą buzią próbując rozgryźć tajemnicę <u>Magicznego domku</u>. I mimo, że nam się to udało, to i tak pozostał magiczny (też chcę taki mieć!:)).</div>
<div style="text-align: justify;">
W Tunelu zapomnienia mój błędnik odmówił współpracy. Niby tylko kilka kroków, ale efekt jak z niezłego rollercoaster (które kocham). Obowiązkowy punkt do odwiedzenia, choćbyście mieli te kilka metrów przejść czołgając się lub zataczając. Warto zrobić to oddzielnie oglądając w telewizorze jak Wasi bliscy próbują pokonać kilkumetrowy Tunel.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zdrowa ścieżka, wiklinowy labirynt, zagroda króliczków... na szczęście nie trzeba nigdzie pędzić, można porobić zdjęcia, położyć się na trawie, pogrilować.</div>
<div style="text-align: justify;">
Cena: od 12 zł dla seniorów do 23 dla "normalsów", WARTO!!!</div>
<div style="text-align: justify;">
Moja ocena *****</div>
<div style="text-align: justify;">
Na szczęście do Farmy prowadzą duże i wyraźne tablice, więc nie zwątpicie na trzeciej jakości drodze, że jesteście blisko powrotu do dzieciństwa:)</div>
Zakręconahttp://www.blogger.com/profile/13286129155878199760noreply@blogger.com1